Wolontariat

Gdy tu przyjechaliśmy dosyć szybko spotkaliśmy sie z popularnym tutaj wolontariatem, na początek było to w wersji komercyjnej, obserwowaliśmy różne zbiórki pieniędzy, które bez wolontariuszy by się nie odbyły. Potem zgłębiliśmy wolontariat na wielkich imprezach sportowych, gdzie rzesze młodych z reguły ludzi pomaga w pracach związanych z np. Australia Open, czy F1. Daje im to satysfakcję, ale i możliwość napisania cennego doświadczenia potem w CV, że coś jednak robili w szkole czy na studiach oprócz palenia trawki ;-).
Kolejną formą wolontariatu jest tu podjecie pracy np. na trzy dni za darmo aby pokazać, że się umie pracować i będą z nas ludzie znaczy się dobrzy robole ;-). Wydaje się to śmieszne, ale w tym kotle wielu nacji i wielu postaw życiowych niestety czasami jedyna słuszna metoda zatrudnienia pracownik. Jest to popularne w zawodach rzemieślniczych jak murarz, piekarz, czy kafelkarz. Jak na rozmowie kwalifikacyjne można sprawdzić umiejętności tego człowieka? Najlepiej po prostu przy pracy. Często także stanowiska biurowe i z działu IT są poddawane temu procesowi i jakoś nikt się nie bardzo tym przejmuje (no oprócz Polaków ;-)). 
Sami prowadziliśmy małe firmy i jak przyszło do zatrudnienia to okazuje się to najlepsza metoda, jak komuś zależy to przyjdzie i popracuje, pokaże co umie i pracę dostanie. Ludzie tu żyją w bardzo innym środowisku ekonomicznym niż w Polsce i powiem szczerze dupę ruszyć się nie wszystkim chce a nieraz po prostu nie opłaca bo Centrelink płaci za nic ot taki kapitalizm z socjalistyczną twarzą.
Oczywiście to darmowe zatrudnianie jest nieraz wykorzystywane przez pracodawcę, to taki krwiopijca i wyzyskiwacz najczęściej z tej samej nacji co poszukujący pracy, czyli wspieranie ziomala ;-).

Ciekawą formą wolontariatu są tu sklepy z używanymi rzeczami i ubraniami. Jest to kilka dużych sieci
jak Salvos, Red Cross czy tez tzw. OP shop (czyli opportunity shop, sklep wielkich możliwości). Część ludzi jest tam zatrudniona, ale spora część pracuje jako wolontariusz. W sklepach tych sa sprzedawane rzeczy z darów ludzi i organizacji biznesowych, a można kupić tam prawi wszystko do domu za ułamek ceny sklepowej (część używana, ale bywają nowe). Dochody z tych sklepów idą na rożne cele charytatywne i w zależności od tych celów wolontariusz daje swój czas na np. na pomoc dla zwierzą lub dla głodującej Afryki itd.  Tak na marginesie ilość tych sklepów świadczy o biedzie australijskiego społeczeństwa gdzie stara się ono wykorzystać każdą rzecz do końca jako że nową trzeba przywieźć aż zza morza ;-).

Gdy choroba zagoniła mnie do częstego odwiedzania szpitala spotkałem się tam z najbardziej szlachetnym  typem wolontariusza czyli ludźmi już na emeryturach, ale wciąż chcącymi coś robić i być jak sami określają wartościową częścią społeczeństwa. Pomagają oni w drobnych sprawach organizacyjnych szpitala jak zajedzie się rozładowaniem kolejki pacjentów, czy też zwyczajnie pomocą i odprowadzeniem do właściwego gabinetu. Nie ma ich za dużo oczywiście, ale jak są emanuje z nich niesamowity spokój i wiara w to co robią, jak sami mawiają dają coś od siebie w zamian za to co kiedyś sami dostali, głebokie.  Niestety jest to ginący gatunek Ozzich, ale cieszę się, że miałem okazje ich jeszcze spotkać. Są też ludzie opiekującymi się osobami starszymi i samotnymi, jest oczywiście spora gałąź usługowa robiąca to odpłatnie, ale dużo jest też takich osób które np. podwiozą do lekarza, sklepu czy kina i mają z tego przyjemność i radość zobaczenia uśmiechu w oczach "klienta". To są te okazy co budowały wizerunek Australii jako kraju ludzi pomocnych i otwartych, dzięki temu napłynęło tu dużo emigracji co oczekiwała "pomocy" no i zrobił się to kraj jak każdy inny czyli biznes jak co dzień ;-).

I teraz przejdę do najnowszej wersji nowoczesnego wolontariusza, czyli zwiedzania świata od podszewki, jak? Ano poprzez naukę języka angielskiego, można nie lubić Anglosasów, ale ich język chcąc nie chcąc stał się jakoś tak bardzo popularny no i jego znajomość umożliwia np. wyjazd na unikalne lokalizacje za niezbyt duże pieniądze, a nawet jeszcze można zarobić jak ktoś nie chce być wolontariuszem. Moja znajoma nauczycielka angielskiego właśnie zbiera na wyjazd na wyspy Marshalla,

Międzynarodowe lotnisko na wyspach Marshalla ;-)). Źródło internet.



gdzie przez rok będzie nauczać angielskiego i matematyki lokalne dzieciaki. Lokalizacja piękna, plaże kokosy itd. niby raj, ale bieda i ich nie stać na nauczyciela. Także owa znajoma zbiera na bilet, na drobne wydatki, dach nad głową i jedzenie dostanie. Polecam innym spróbować, unikalne doświadczenia gwarantowane. Wbrew pozom więc życie wolontariusza nie musi być takie nudne.

Wracając do wolontariatu to pisanie bloga jest pewną formą tegoż bo dzielimy się w ten sposób naszymi doświadczeniami i spostrzeżeniami,  po co to robimy ? Motywy są różne, ale najważniejsze są te wpisy dające jednym nadzieję, innym nowe pomysły na życie/biznes a jeszcze innym przyjemność czytania. No i nie zapominajmy o trollach internetowych co dodają kolorytu do spokojnego życia bloggera ;-), oni też są wolontariuszami i poświęcają czas i energie.

Podsumowując wolontariat jest tu nieodłączna częścią życia, ale jest raczej szanowany i doceniany, bo czyż zawsze trzeba myśleć ze to wyzysk? Chyba nie.

A jeszcze jedno postanowiłem wprowadzić ograniczenia demokracji i tylko zalogowani czytelnicy będą mogli komentować, moderacji nie będzie nadal. Jakby na to spojrzeć z innej strony jest to ułatwienie i oszczędności czasu gdyż można raz stworzyć sygnaturkę (nie mylić z wiewiórką ;-)) i już a nie ciągłe powtarzać w kółko to samo a co gorsza można zapomnieć jakiej się używało na danym blogu ;-).



Jak to zrobić? Wybieramy profil z jakiego się chcemy zalogować, nie trzeba mieć profilu na google, ale  najłatwiej mają jego użytkownicy, podajemy nazwę użytkownika na danej platformie/logujemy się na niej i piszemy w okienku co nam ślina na język przyniosła ;-). Trochę techniki, jak ja potrafię to wy chyba też?

Komentarze

  1. Nie wiedzialam, ze jestem "okazem" i to od 22 lat.Hahahaha

    OdpowiedzUsuń
  2. A logowanie chyba Ci nie dziala

    OdpowiedzUsuń
  3. Ula chwala Ci za to, sorki za okaz, ale taka prawda wg mnie. Co do logowania to ty masz profil googla wiec piszesz od razu bo jestes zalogowana ta ta.

    OdpowiedzUsuń
  4. Witam.
    Widzę,że cenzura i tu działa :).
    Wracając do Twojego pytania o cytat: czy chodziło Ci o "Seksmisję" ? Zmienione z Ligii na partię ? ;)
    Pozdrawiam.
    Adam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. NO BRAWO ja jeszcze milosnicy literatury pieknej. Co do cenzury to bym tego nie powiedzial, jak napisalem nie moderuje, a ze login potrzebny to juz nie cenzura tylko odpowiedzialnosc za to co sie pisze. Tego sie tu nauczylem, slowo cenne jest i ty jako osoba wypowiadajaca sie wazne sa.

      Usuń
    2. Wszystko Ok, ale ludzie raczej wolą wypowiadać się anonimowo mimo wszystko.
      Myślę, że teraz będziesz miał mniej komentujących :)
      Adam

      Usuń
  5. Ale nadal mi sie czepia i kaze jakies" wyrazy " kopiowac.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem Ula jak sie logujesz, wg mnie jesli wybierzesz profil Googla powinno zapytac sie o email i haslo i juz a jak sie najpierw zalogujesz to profilu googla (czyli np. email) to komentarze od razu sa z twoim loginem. Mam nadzieje ze wiesz o czym pisze.

      Usuń
  6. Profil Googla sam wskakuje bo zalogowana jestem zawsze ale mimo to nadal musze kopiowac te durne wyrazy. Na innych blogach z logowaniem tego nie ma.Niewazne, moze byc, masz takie podwojne zabezpieczenie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kurcze nie za brdzo rozumiem bo to jest blogger jak w tysiacu innych blogow na ktorych wybieram profil Goola sie loguje i zadne obrazki mi nie wyskakuja, znowu jakas zmora, ale ja rozpracuje.

      Usuń
  7. Czytam sobie, czytam. Świetnie, Marcinie, że już wróciłeś i piszesz. Nie komentuję ale codziennie sprawdzam co nowego. Pozdrawiam wszystkich. Marta

    OdpowiedzUsuń
  8. A, literki nie do odczytania nadal aktualne :(

    OdpowiedzUsuń
  9. No kurcze nie jestem jedymym blogiem z tym typem komentarzy, trudno musi tak byc bo anonimowosc mnie juz znudzila. Nawet jak bedzie mniej komentarzy to sie nie rozplacze nie poplacze ;-)). Ja wkladam troche wysilku aby cos tam naskrobac i w zamian jak ktos zyczy sobie cos tez napisac zrobi jeszcze ta odrobine wysilku i odczyta te literki. Moze jak sie dodacie do witryny nie bedzie trzeba robic tego obrazka z literkami ? Musze pojsc do bibliteki i z obcego kompa sie zalogowac i zobacze czy beda te literki czy nie bo ja ich nie mam nawet jak nie jestem zalogowany i musze sie logowac, ale moze jakies slady sa na moim kompie ze mnie lepiej rozpoznaje. W kazdym razie tak juz zostanie.

    OdpowiedzUsuń
  10. No chyba juz to cholerstwo wylaczylem, mam nadzije ze bedzie wam lzej, czego sie nie robi dla czytelnika ;-).

    OdpowiedzUsuń
  11. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  12. Rzeczywiście , literek już nie ma :) Dzięki. Pozdrawiam letnio- wiosennie !!!

    OdpowiedzUsuń
  13. Just testing :)
    Pozdrawiam
    Ronald

    OdpowiedzUsuń
  14. Zawod Wolontariusz powinien byc na listach SOL i jakichkolwiek aktualnie "potrzebnych". Super sprawa robic za darmo

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz Konrad jest takie powiedzenie tutaj wiecej dasz jeszcze więcej dostaniesz z powrotem i nie zawsze chodzi o pieniądze.
      BTW jak tam ceny nieruchomości w Portugalii spadają jeszcze? Może poczekaj bo tu sie mówi, że ona następna do bankructwa.

      Usuń
  15. Witam, znajomych z portali :]
    W Europie też się mówi ze Portugalia następna do bankructwa - no ale dla kupującego nieruchomości to przecież zaleta.
    Co do zmian na blogu - jestem jak najbardziej za ;)
    Pozdrawiam,
    Velocitraktor z forum Melbourne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powitac powitac. Trzeba uwazac z tymi nieruchomosciami zeby mial kto odkupic po wyzszej cenie ;-), bo jak domino poleci to dno bedzie dosyc glebokie.

      Usuń

Prześlij komentarz

Bądź człowiekiem i pisz co ci na sercu leży. Nie klnij, dyskryminuj i po prostu nie bądź człowiekiem.

Popularne posty