Rok wielkich zmian się kończy.

Nie mogę w to uwierzyć ale rok 2017 dobiega końca, nie był to dla mnie dobry rok bo mnie się pogorszyło na zdrowiu, ale dla innych to był dobry rok.
Po absolutnej histerii medialnej i wręcz agresywnym piętnowaniu tych co przeciwko zaczynamy mieć w Australii zgodę na małżeństwa tej samej płci. Wgrała tęcza i niech tak będzie, tylko byłem zafascynowany agresją jaki ten temat wywoływał w dotkniętej syndromem misia koali Australii.
No nic przynajmniej pobudziło to dyskusje i wymianę poglądów zawsze to odświeża. Pragmatyczni Ozzi szybko policzyli że doda to około 600 mln dolarów rocznie do ekonomi bo weseliska będą że hej.
Ja z tego powodu zjadłem sobie loda aby się ochłodzić po tej gorącej debacie.

Lody z ALDI kto by pomyślał, samo zdrowie ;-)
Był to dobry rok dla banków bo zarobiły w cholerę pieniędzy, ale w przyszłym roku się zagotuje bo będzie królewska komisja bankowa i wyjdzie trochę brudów i potwierdzi się to że banki nawet piorą brudne pieniądze byle by kasę zrobić.

Był to trudny ale dobry rok dla tutejszego kościoła katolickiego bo wyszło dużo spraw z molestowania seksualnego przez księży, ale może to oczyści atmosferę, bo królewska komisja oczywiście działa w tej materii. Jak kogoś to interesuje o niech pogoogluje: Cardinal George Pell.

Ja z tego pododu zjadlęm hamburgera nie vegetarianskiego i było mi z tym bardzo dobrze ;-).



Palce lizać.


Był to bardzo dobry rok dla posiadaczy domów bo drożeją one od ponad 10 lat nieprzerwanie i prawie już co drugi Ozzi z Melbourne i Sydney jest milionerem. Ja jakoś tak wyszło, że należę do tej drugiej połowy ;-).

Z tego powodu powąchałem sobie różyczki w ogrodzie takiego milionera ;-).




Był to także dobry rok dla moich dzieci, bo syn zdał maturę na 94.34 (ze 100), i ma szansę jeszcze to poprawić bo będzie robił egzamin z matematyki najwyższego poziomu (ja na studiach taką miałem) i doda to mu jeszcze parę punktów. Chciałem mu w nagrodę puścić piosenkę Lady Pank mniej niż zero, ale stwierdziliśmy, że jest za bardzo "polska" znaczy się dołująca ;-)

A córka dostała się do szkoły średniej do klasy super turbo uzdolnionej (kurde jak ona to zrobiła jak taki leń z niej jest ;-)).
Dobrze, dobrze niech się dzieci uczą bo, nauka to do wiedzy kluch a jak tych kluczy dużo nazbierają to... czy ktoś to pamięta jeszcze?


Merry Chrismas and Happy New Year 2018




Komentarze

  1. Gratuluję uzdolnionych dzieci i życzę wszystkiego najlepszego.Wesołych Świąt Bożego Narodzenia!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. ...to zostanie klucznikiem? ;)
    Wesołych Świąt, Marcinie i wszystkiego dobrego w Nowym Roku :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Tez mi sie jakos ten 2017 malo podoba. Duzo zdrowia! Oby w nastepnym bylo lepiej. Pozdrawiam z Vancouver!

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  5. Co do legalizacji "małżeństw" par dwóch pederastów niestety mam odmienne od Ciebie zdanie. Niestety oznacza to początek złego. Najpierw pozwolenie na zawieranie "małżeństw" przez pederastów czy lesbijki, następnie pozwolenie na adopcję dzieci przez homoseksualistów, a następnym krokiem będzie pewnie legalizacja pedofilii. Już środowiska LGBTQ lobbują w tej sprawie. Mam nadzieję, że nie do żyję czasów tej Sodomy i Gomory. Normalna rodzina to była, jest i zawsze będzie składała się męża, żony oraz ich dzieci. AMEN!

    ********************************************************************
    Spokojnych, zdrowych Świąt Bożego Narodzenia oraz szczęśliwego Nowego Roku życzę Ci Marcinie i całej Twojej rodzinie!

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja nie napisałem ze to popieram, tylko akceptuje wybór narodu, mnie się to osobiście nie podoba bo może właśnie doprowadzić do tego co napisałeś, ale widać więcej jest tych za wiec niech maja zobaczymy co z tego będzie.

    Zycze duzo zdrowia i radości na ten nadchodzący rok równości ;-)

    OdpowiedzUsuń
  7. Dużo zdrowia Marcinie!

    Moja siostra, chora na ten sam typ SM, była przez 3 lata na terapii eksperymentalnej ( czytaj: była darmowym królikiem doświadczalnym), lek amerykański, obecnie wykupiona licencja przez Szwajcarów.
    Zdrowie jej się pogorszyło, zaczęła mieć więcej trudności z chodzeniem niż przed lekiem ( kilka dodatkowych wlewów chemii w tym czasie, bo "jest rzut"). Na moje pytanie, co się dzieje, lekarze odpowiadają, proszę nie narzekać, to jest świetny lek, kosztuje 3,500 AUD miesięcznie ( 10000 PLN), a siostra ma go za darmo!
    Odpowiedziałam, że świetny lek to taki, co uleczy chorego całkowicie, dobry, to taki, co uleczy z jakimiś skutkami ubocznymi, niezły, to taki, który zatrzyma chorobę, dostateczny, który zatrzyma chorobę z dużymi skutkami ubocznymi. Jak nazwać "lek", który pogarsza stan chorego?? Trucizna? Oczywiście obraza lekarzy na maksa, dodatkowo zapytałam, czy mogę zadzwonić do san Diego, do pani doktor koordynującej projekt i badania ( w kontrakcie jest klauzula, że chory zawsze może zadzwonić i pytać o wszystko), to dopiero się działo! Przede wszystkim, z szyderczym uśmiechem spytano mnie: a w jakim języku pani zamierza rozmawiać? MY tu jesteśmy od tego, żeby rozmawiać w imieniu pacjentów, niech się pani cieszy, że to w ogóle robimy! No to odpowiedziałam, że nie ma problemu z językiem, może mi nawet asystować przy rozmowie :) ( a propos, mam IELTS Academic zdany na 8,5 z wszystkich modułów, pracowałam w szkole w Australii przez kilka lat). Szok, niedowierzanie... i cisza. Po chwili, zmiana nastawienia i miły uśmiech lekarzy, "proszę się nie denerwować, my robimy wszystko, co w naszej mocy, by pomóc pani siostrze, widocznie tak reaguje na lek itp. bzdury), trzeba wierzyć lekarzom, my naprawdę wiemy lepiej". Efekt? Odstawiłyśmy ten "pseudo-lek", zmiana diety, przejście na LDN -
    low-dose naltrexone (poprawa nastroju natychmiastowa), zmiana całkowita żywienia ( bez glutenu, cukru, warzywa zielone i inne, soki wyciskane na świeżo, chlorella, spirulina, nawodnienie, odstawienie wszelkich chemikaliów i wiele innych rzeczy). Od tego czasu ( rok) siostra czuje się dużo lepiej, chodzi lepiej, nie łapie żadnych chorób sezonowych. Nie wiem, jak będzie dalej, ale jest na pewno lepiej, niż na tym "świetnym, drogim leku"! Pewnie gdyby siostra nadal brała ten "lek", to już by nie chodziła samodzielnie... a tak nadal chodzi, z trudnościami i na małe dystanse, ale chodzi.
    Pozdrawiam serdecznie Marcinie i jeszcze raz życzę zdrowia Tobie, Twojej rodzince oraz dalszej pociechy z wspaniałych dzieciaków!

    OdpowiedzUsuń
  8. Tak to wydaje sie sluszne ze leki powinny pomagac, a tak nie jest. Kiedys sie zastanawiale, jakbym tak mial te 3500 dolcow miesiecznie na zdrowe zycie, czyli duzo warzyw owocow orzechow, bez glutenu, GMO itd to pewnie wydalbym mniej i jescze zdrowie bardziej by sie poprawielo.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Bądź człowiekiem i pisz co ci na sercu leży. Nie klnij, dyskryminuj i po prostu nie bądź człowiekiem.

Popularne posty