Polityka jaka jest każdy widzi, albo i nie.

Trochę trudno pisać o czymś co mało się interesuje i ma do czynienia, ale spróbuję. Tu jakoś ludzie nie chcą o polityce rozmawiać, nie tak jak w Polsce gdzie każdy jest specjalistą w tej sprawie. Próbowałem wiele razy zagadywać na spotkaniach o polityce, ale oni tylko Footy, cricket czy inny sport, ewentualnie wystrój wnętrza domu lub nowe model BBQ (grilla). Nie powiem żeby mi brakowało tych dyskusji. Głosować trzeba chodzić bo grzywna jest jak się nie pójdzie, a i mam masochistyczną radość z chodzenia na wybory, tu jest to niezły festyn, można namawiać do partii, tuż przed drzwiami lokalu wyborczego. Nieraz można kiełbaskę wyborczą dosłownie zjeść.

Generalnie są tu dwie duże partie, lewica (związki zawodowe, inwalidzi, zawody nisko płatne, reprezentują często, gejów i inne mniejszości), oraz prawica czyli Bóg, honor, ojczyzna, kasa, korporacje i przedsiębiorcy. Są jeszcze partia nacjonalistyczna, ale nie są to faszyści tylko raczej partia chłopska, oraz zieloni czyli ekolodzy (ci co dbają o biznes ekologiczny ;-). 
Ostatnio coraz częściej do władzy dochodzą posłowie i senatorowie niezależni. To trochę znak czasu bo wszędzie na świecie ludzie są zniechęceni to kandydatów partyjnych. A ponieważ są  tutaj tzw okręgi jedno mandatowe, głosuje się na ludzi nie na partie, więc sprzyja to prężnym niezależnym. Warto się do władzy tutaj dopchać bo jest niezła kasa, emerytura i do niedawna było chyba 10 lotów powrotnych biznes klasa na rok, ale się to ucięło z wiadomym jękiem zawodu. Osobiście kiedy tu przylecieliśmy i poczytałem trochę o apanażach polityków przed tym jak pierwszy raz poszedłem do wyborów, to pomyślałem, że jeśli sądziłem, ze polski polityk ma dobrze to jeszcze dużo o życiu nie wiedziałem ;-)).

Postanowiłem tez raz poznać osobiście lokalnego polityka, poszedłem do posła z Victorii, czyli stanowego polityka nie tego wyżej postawionego krajowego. W naszej sprawie, ze jako chory ojciec skazuję moją rodzinę na ubóstwo i bezdomność bo nie stać nas na zakup domu i z trudem wynajmujemy (trzeba używać ciężkich argumentów aby się przebić). Spotkanie było bardzo miłe, nie było dużego dystansu, konkretna nawet rozmowa. Gość napisał do stanowego ministra budownictwa w sprawie mieszkania dla nas, minister nawet odpisał, że się zajmie bardziej i co w tej sprawie będzie robił, i oczywiście nic, nadal musimy sobie sami radzić. No ale ile biurokracji przy tym pobudziliśmy do działania hoho ;-0.

Politycznie w TV za dużo nie ma tematów, są wrzutki o gender, gejach itd, ale to jakby się rozmywa w powodzi innych wiadomości o jakimś morderstwie, gwałcie czy innym ludzkim nieszczęściu. Często tez jest o jakimś uratowanym zwierzątku, np ostatnio  było jak krokodyl przetrwał pożar domu chowając się w basenie ;-), nie wiem czy coś przeoczyłem, ale to był taki domowy krokodyl chyba ;-). A i teraz maj to budżet stanowy i krajowy czyli taki plebiscyt co dana partia u władzy robi z kasą podatników i jak pomaga zmagać się z codziennością przeciętnie zarabiającej te 100 tyś dolarów na rok australijskiej rodzinie. Te mniej zarabiające są uznawane za jakieś nieszczęścia zawadzające w budżecie bo nie wnoszą kasy tylko ja pobierają. To zawsze jest trochę bardziej ciekawe, zobaczymy co ten rok przyniesie.

Jeśli chodzi o gender to próbuje się to tutaj przebijać, ale nadal nie są zalegalizowane związki homoseksualne i pewnie nie prędko się to stanie. Coroczna parada gejów w Sydney to wszystko na co tutaj prawica pozwala, no i jeszcze paru oficjalnych gejów w TV i na scenie, tak aby nie mówiono, że jest dyskryminacja. Coś było o toaletach w szkołach, chyba w Południowej Australii, czyli Adelajdzie to wprowadzają, no ale Adela próbuje wszystkiego aby się przebić na rynki międzynarodowe. Biznes popiera ponoć też związki homo bo to są niezłe pieniądze do zrobienia. 
Wiadomo, że jak nie wiadomo o co chodzi to poszukaj szlaków przepływu pieniądza i się sprawa wyjaśnia. Teraz jest gorący temat Korei północnej, no i jak Tramp próbuje nacisnąć na nich, zaprosił głównego przywódce Chin na party do swojej chaty i powiedział, lubię cie, ale musisz przestać kupować węgiel z Korei bo oni mi tu głowice nuklearne zaczną produkować i sprzedawać na lewo i prawo. No i zrobiła się kicha, bo Chiny chcą mieć tani węgiel, ale Ozzi im tak tanio jak Korea nie chcą sprzedawać. 
Generalnie nasz premier mówił, że Australia pierwsza, ale zadzwonił do niego Tramp, zrypał na czym świat stoi i powiedział, że Ameryka  pierwsza, na co nasz premier skonsultował się z naczelna rada pierwszych Australijczyków (czyli aborygenami) i stanęło, że oni jednak są pierwsi tutaj, i biała Australia co najwyżej może być w związku z tym trzecia ;-). 

No i tak się życie toczy, polityka to niezłe szambo czy to tu czy tam, ale tu jakby mniej nachalna, na razie przynajmniej.




Komentarze

  1. Dziękuję za realizację zamówienia na temat. Brak zainteresowanie Australijczyków polityką to w sumie kolejny dowód na dobrą organizację kraju - rządowi najwyraźniej nie udało się spartolić niczego do tego stopnia, by komuś chciało się o tym dyskutować.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Bądź człowiekiem i pisz co ci na sercu leży. Nie klnij, dyskryminuj i po prostu nie bądź człowiekiem.

Popularne posty