Zostalismy sprzedanii ?

Nasz właściciel domu postanowił go sprzedać ponieważ miał raka mózgu i rodzina pewnie go naciskała aby się z kasa podzielił przed swoim zejściem, bo kto tam się przejmuje o zdrowie tatusia ;-). Wiec decyzja zapadła i przeżyliśmy najgorszy miesiąc od czasu moje diagnozy.



Tu wielbiciel domu jest królem (jak sama nazwa wskazuje landlord). Wiec wynajęta agencja miała prawo wejść do domu porobić zdjęcia i przez piec tygodni mieliśmy dwa razy w tygodniu tzw. dom otwarty przez pol godziny gdzie stado napalonych kupców latało po domu jak chciało. Musze powiedzieć ze to bardzo kiepskie uczucie i w związku z tym nacisnęliśmy jak tu się mówi guzik z napisem panika i się wyprowadziliśmy bo na szczęście bardzo szybko znaleźliśmy coś dobrego niedaleko (4km to na tutejsze warunki tuz za rogiem ;-).

Bylo bardzo trudno, stresu co niemiara no i prowadzenie rozmów z agentami od nieruchomości to po prostu porażka, trzeba to przeżyć, ale ciągle nie mogę się nadziwić jakie to przekleństwo tego kraju, na szczęście nie tylko ja tak uważam bo większość Ozzich tez, trzeba jednak z tym żyć. Z punktu widzenia landlorda oni tez nie lepsi bo go tylko na kasę naciągają ale rzadko coś robią aby mu się przydać. Ale jeśli chodzi o sprzedanie to inna gadka bo wtedy w grę wchodzi duza prowizja i goście staja na uszach,  spadkobiercy landlord nie mogli uwierzyć jak cena za nieruchomość doszła prawie do 1.2mln dolarów. My tez nie ten stary 60 letni dom był tyle wart, to żeśmy mieszkali hehe.
Ziemia tyle warto bo działka aż 650m2 no i developerzy wybudują tu ładne dwa domy.

Także mieliśmy niezłą jazdę, ale jakoś to przetrwaliśmy, moje ms się nie pogorszyło chyba z tego powodu, aczkolwiek bycie dodatkowym meblem do przeniesienia nie dodawało mi specjalnie sil. Zona i dzieci oraz nie możemy w to uwierzyć aż 10-ciu przyjaciół nam pomogło, cale szczęście ze żyliśmy w okolicy z tzw starym duchem, tu Ozzi pomagali sobie od zawsze. 
No a teraz wyprowadziliśmy sie to Chin ;-), bo nowa dzielnica to ju 50% Azjaci, ale to bardzo mili ludzie i niesamowicie pracowici, wiec daje się z nimi żyć. 
Na spacerze po okolicy znaleźliśmy lokalne bary i sklep z alkoholem, bo to tu ważne ;-). Taka ciekawostka Ozzi akcent wziął się z tego ze ludzie chodzili tu prawie cały czas pijani na początku aby jakoś przetrwać stres emigracji ;-) no i zrodził się taki specyficzny styl mówienia. Wiec aby nasze dzieci mówiły z tym akcentem trzeba im dawać trochę alkoholu przed snem ;-)).

Lokalny ciąg handlowy


Lokalny bar z rybka i hamburgerami

Lokalna stacja ze sklepem sieci handlowej 7 eleven ktora wykorzystuje ludzi jak niewolników ale to inna historia ;-)

No i największe zaskoczenie lokalny park nazywa się Lysa góra, czyli znowu jak w moje ukochanej Lodzi, czuje się jak w domu tylko śniegu brakuje aby na sankach sobie pozjeżdżać.



Odwiedziło nas tez lokalne zwierze a raczej insekt tylko taki trochę przerośnięty.

Patyczak jak sie patrzy.   
No i na koniec dużo wszystkiego czego sobie zamarzycie bo idą święta Bożego Narodzenia, ciekawe czy ktoś jeszcze tu pamięta o co chodzi w tym świecie? Co tam szal zakupów trwa w najlepsze.

Choinka w lokalnej swietyni wyznawców zakupów ;-)




Komentarze

  1. To miałeś nieciekawie, ale na szczęście wszystko dobrze się skończyło :) No worries i do przodu.
    Ja jutro wylatuję do Hamburga na "Mikołaja", sprawdzić, jak tam atmosfera świąteczna w reichu ;)
    Wesołych Świąt i dużo dobrego!

    OdpowiedzUsuń
  2. Dawno mnie nie było na Twoim blogu ale ostatnio w pracy miałem do czynienia z Australią i przypomniałem sobie, że kiedyś często odwiedzałem to miejsce. Każdy post czytałem jak na haju i rozpalałem swoją chęć wyjazdu do Australii, żeby pożyć w tym kraju i zarobić trochę pieniędzy. Miłość nie wygasła ale teraz dzięki własnemu uporowi, udało mi się ogarnąć swoje życie i planuję przyjechać w 2017 w celach rozrywkowych :D Widzę, że u Ciebie jak i na blogu trochę zmian zaszło więc pozwól, że się rozgoszczę :) i poczytam trochę o życiu codziennym Australijczyków. Korzystając z okazji życzę zdrówka przez duże Z, spokojnych świąt w rodzinnym gronie i pomyślności w nowym roku:)
    Btw. Czy nie myślałeś o tym aby rozwinąć bardziej swój blog? Mam na myśli coś takiego jak to robi nasza rodaczka na blogu little town shoes.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie chce mi sie ;-). Czuje raczej ze starczy pisania o AU, nic nowego juz raczej nie wniose.

      Usuń
  3. https://www.youtube.com/watch?v=FDzFvD-atcI

    pozdro

    OdpowiedzUsuń
  4. http://www.epage.at/business and personal webpages from australia.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Bądź człowiekiem i pisz co ci na sercu leży. Nie klnij, dyskryminuj i po prostu nie bądź człowiekiem.

Popularne posty