I poszły konie po pięknie wystrzyżonej trawie.
Dzisiaj trochę relaksowe rozważania na temat jak radośnie wydawać pieniądze na ... no konie.
Na wyścigi walą wszyscy trochę z tym obeznani i nie, nie ma barier wagi wieku czy braku gustu ;-).
Szampan i piwo leje się strumieniami bo trzeba spłukiwać te nie udane zakłady. Generalnie panuje atmosfera radosnego festynu z lekkim nerwowym tikiem a oku, że znowu straciłem 50 baksów na ostatniej gonitwie.
My czuliśmy się tam trochę nie za bardzo bo ubraliśmy się odwrotnie czyli klapki i podkoszulki (no co kurde ładnie było), ale Ozzi mają wysoki współczynnik tolerancji i nikt się nami jakoś zbytnio nie przejmował.
Jeszcze parę zdjęć i filmik coby poczuć tętent koni oraz histerię tłumu. Nagrane jest to z takiego widokowego pawilonu, ale szyby były umyte na błysk.
Filmik trochę się trzęsie bo rączki miałem wrażliwe jak postawiliśmy 1 dolara i od razu żyłka gracza na wyścigach się odezwała, oczywiście przegraliśmy ehh.
Podsumowując dzień był udany dużo nowych wrażeń, trawa była przygotowania niesamowicie, wyglądała prawie jak pomalowana:
Byłem trochę rozczarowany bo nie było na czym oka zawiesić (no co facet jestem), znalazłem na końcu coś w moim typie ;-).
W tak pięknych okolicznościach przyrody bo w końcu zawitała do nas wiosna poszliśmy na wyścigi konne aby trochę się odkuć kasy poprzez granie na wyścigach konnych ;-)).
A poważnie to dostaliśmy darmowe wejściówki, od jednej z organizacji dającej rozrywkę ludziom z chorobami systemu nerwowego (wiadomo, że jak człowiek ma zszargane nerwy nic tak ich nie ukoi jak kontakt z przyrodą i gościem przyjmującym zakłady ;-), na jeden z takich większych wyścigów zorganizowanych w Caufield Racecourse.
Co tam poszliśmy w ramach wchłaniania kultury i stylu życia melberniańczyków. I jakże jest ona inna od naszej, oj oj. Tu na wyścigi konne ubiera się jak szczur na otwarcie kanału czyli pełen garnitur, eleganckie sukienki, kapelusze itd, a do kościoła w klapkach i podkoszulku, no po prostu nie do zrozumienia ;-).
Ten szampan i ciasteczka potrafia być kaloryczne ;-) |
Na wyścigi walą wszyscy trochę z tym obeznani i nie, nie ma barier wagi wieku czy braku gustu ;-).
Szampan i piwo leje się strumieniami bo trzeba spłukiwać te nie udane zakłady. Generalnie panuje atmosfera radosnego festynu z lekkim nerwowym tikiem a oku, że znowu straciłem 50 baksów na ostatniej gonitwie.
Najnowsza technologia jest zaprzątnięta do tego wszystkiego, obezwładniające elektroniczne ekrany i światełka aby człowiek myślał jaki to ważny biznes jest. Największy ekran jest na zewnątrz aby każdy mógł widzieć start i metę jednocześnie.
My czuliśmy się tam trochę nie za bardzo bo ubraliśmy się odwrotnie czyli klapki i podkoszulki (no co kurde ładnie było), ale Ozzi mają wysoki współczynnik tolerancji i nikt się nami jakoś zbytnio nie przejmował.
Jeszcze parę zdjęć i filmik coby poczuć tętent koni oraz histerię tłumu. Nagrane jest to z takiego widokowego pawilonu, ale szyby były umyte na błysk.
Tradycja musi być sędzia wyścigu na posterunku bez rozpraszających uwagę ekranów ;-) |
Filmik trochę się trzęsie bo rączki miałem wrażliwe jak postawiliśmy 1 dolara i od razu żyłka gracza na wyścigach się odezwała, oczywiście przegraliśmy ehh.
Podsumowując dzień był udany dużo nowych wrażeń, trawa była przygotowania niesamowicie, wyglądała prawie jak pomalowana:
Byłem trochę rozczarowany bo nie było na czym oka zawiesić (no co facet jestem), znalazłem na końcu coś w moim typie ;-).
Chyba jedna z najładniejszych dziewczyn (oprócz moje żony oczywiście). |
Generalnie chyab jeszcze kiedyś tam pójdziemy, sąsiad powiedział, że pójdzie znami i powie co i jak aby dobrze obstawiać, już wyciągnąłem stary garnitur, jak schudnę parę kilo będzie jak znałazł ;-0).
Komentarze
Prześlij komentarz
Bądź człowiekiem i pisz co ci na sercu leży. Nie klnij, dyskryminuj i po prostu nie bądź człowiekiem.