Wakacje wakacje i po wakacjach


No i przyszedł czas na jakiś wpis, ale co tu dużo rozważać, życie wydaje się tak nam tu znormalniało, że trudno mi już odróżnić co może być ciekawe i inne aby to opisać i nie zanudzać czytelników tym, że:
1. Byliśmy na wakacjach, ponownie pojechaliśmy do zadupia zwanego Toora, cudowne miasteczko gdzie czas stanął w latach pięćdziesiątych gdzieś i tylko pobudowana elektrownia wiatrowa pokazuje, że czas idzie na przód:

Panorama okolicy, wody nie widać za dobrze ale jest tam w oddali ;-)

Ten hotel i pub, a w środku wczesny Gierek, poczułem się jakoś tak swojsko.
Zwiedzaliśmy na szczęście miejsca dużo bardziej urokliwe niż ten zacny budynek czyli park narodowy Tarra Bulga, przecudne miejsce, gdzie można jeszcze zobaczyć trochę prawie nie skalanej przyrody:





Dotarłem skuterem tam gdzie nie powinienem jak myślę racjonalnie, ale dzieki nieracjonalnemu podejściu do budowy ścieżek dla mam z wózkimi i inwalidów mogłem dotrzeć:





Widzieliśmy orła cień i przeżyliśmy burze w górach co mało się źle nie skończyło, ale dzięki mokremu latu nie było ognia tym razem zaprószonego przez wyładowania atmosferyczne.




Najgorsze, że żona ciągle musiała przy kuchni stać, ale cóż zrobić taki los ;-)).


A potem o to jedzenie trzeba było walczyć z agresywną papugą:



Pojechaliśmy także do jednego z najstarszych portów w AU, czyli do port Albert, stary ale jary, ma potencjał tylko to lato krótkie:



Na tych to zawsze można liczyć ;-)





Na szczęście, tu udało się dać żonie dyspensę od kuchni i żarełko przyszło samo ;-)):


Fish and chips na sterydach, krewetki i inne owoce morza pychota.

Pożegnał nas meduzy cień:



2. Próbowałem nawet ryby łowić, ale jakoś nic się nie zaczepiło oprócz wodorostów, jednak będę dalej kontynuował bo to jest coś co lubiłem robić i teraz do tego wracam:


Pelikan patrzył z niedowierzaniem, wędkarza na kółkach to jeszcze nie widział ;-)).

3. Potem był wielki tenis i znowu Djokovic wygrał (coś to nudne się staje, czy nikt go pokonać nie może?):

Novak Djokovic looked beaten physically but pulled through at the expense of Andy Murray.
Źródło internet.


3. Po drodze był Australia Day, czyli takie jakby święto narodowe, ale nie wiadomo czy właściwe i lekko kontrowersyjne bo nie wiadomo czy słuszne, ale kogo to obchodziło, dzień wolny od pracy, pochody radości i nieprawdopodobne ale prawdziwe, nikt nie został pobity i nie palono flag (nie ważne jakich, jakichkolwiek):
Źródło internet
Bo cóż tak bardziej nie jednoczy niż spalona kiełbaska, piwo i poczucie humoru:
Źródło internet


A tu filmik reklamowy Australii ;-)):




Czyli panie nuda i nie za bardzo jest co opisywać, a co wy o tym myślicie pisać o tym czy nie ? ;-))

Komentarze

  1. Oj Marcin, ja tam zawsze lubie poczytac o cieplych krajach. Fajnie, ze cos naskrobales bo juz sie martwilam. Pozdrowienia z zimowego zadupia :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Witaj Marcinie
    Miło popatrzeć na widoki z zielenią i słońcem. Niestety u nas zima nie wiadomo jaka, a coś takiego jak promienie słoneczne to rarytas.Od rana widok za oknem to jakby ktoś powiesił szarą szmatę.
    Natomiast atrakcji sporo, główne to wszyscy zapragnęli strajkować. Górnicy, rolnicy, lekarze, szykuja się kolejarze, nauczyciele, pielęgniarki etc. Oczywiście wszyscy będą strajkować do skutku który jest bliżej nie określony.
    Pozdrawiam Ciebie i Twoją Rodzinę i życzę zdrowia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tu tez strajkuja tylko na razie mniej agresywnie, tu zwiazki zawodowe sa bardzo silne i naciski na rzad sa dosyc skuteczne, co niestety nie zawsze jest dobre dla kraju ale dla zwiazkow tak ;-))

      Usuń

Prześlij komentarz

Bądź człowiekiem i pisz co ci na sercu leży. Nie klnij, dyskryminuj i po prostu nie bądź człowiekiem.

Popularne posty