Co słychać w emigracji

Długo sobie  obiecywaliśmy, że pójdziemy zwiedzić muzeum emigracji, lepiej późno niż wcale w końcu tam dotarliśmy. Muzeum jest położone w centrum w zasięgu krótkiego spaceru od Flinders Station, która sama w sobie jest obiektem muzealnym. Ale wracając do emigracji, wizyta dała nam pewną perspektywę do naszej emigracji.



Masę ludzi przemieszcza się po świecie, część z własnej woli, a część pod przymusem. I tu mnie wzięło, czy to był przymus czy własna wola, po głębszym kielichu, znaczy się zastanowieniu, jednak stwierdzam, że to była własna wola, czyli chęć rozjeżdżenia outbacku 4WD była dużo większa niż, rzeczywista potrzeba, no i to by było na tyle. Nie ma co tak przeżywać, ,trzeba korzystać z dobrodziejstw posiadania dwóch paszportów i hajda w świat,, nawet jeśli tylko skuterem dla inwalidy.

A jak ma się aktualny stan emigracji do Australii, ano całkiem dobrze, ostatnie dane wskazują na wzrost studentów zagranicznych do około 260 tyś rocznie, jak każdy zostawi tylko 20000AUD to niezła kasa idzie, rączki zacierać ;-).

Azjatyccy studenci zgłębiający historie AU na dziedzińcu muzeum.
W latach 2012-2013 kiedy my dostawaliśmy obywatelstwo takich wariatów było ponad 123 tyś., to dlatego było parno i tłoczno.
A kto jest głównym źródłem genów? Ano teraz to już  mniej ciekawie bo są to Indie ponad 40 tyś. rocznie, no ale dobrze bo potrzeba sprzątaczy, kucharzy i kelnerów. To w sumie ciekawe, że oni okupują te stanowiska jak sami nie są za czyści i z gotowaniem też nie za bardzo bo wołowinka budzi u nich szacunek ;-). Dalej idą Chiny ponad 27tyś ludzi rocznie i na trzecim miejscu UK, coś koło 22 tyś rocznie. Polaków nie ma w statystykach, może są ukryci pod hasłem UK ;-)).

Ciekawa liczbą jest ilość ludzi jaka rocznie przyjeżdża tu na tzw working holiday visa. Warto dodać, że są dwie takie wizy:
1. Working Holiday 417, która ma mniejsze wymagania (bez języka,  2 lat studiów, listu od rządu)
2. Work and Holiday 462, czyli więcej wymagań i ta właśnie wizę dostali Polacy, ale chyba tylko 200szt na rok, czyli potraktowali nas jak Urugwaj i Bangladesz, poważnie Radek nie było się z czego cieszyć. A ileż tu ludu wali tu na te wizy ano ponad 260 tyś rocznie, Radek 200 sztuk wygląda jeszcze gorzej ;-)).

Dla desperatów jest jeszcze opcja zostać nielegalnie czyli nie wrócić do ojczyzny jak się wiza skończy  i opcje tę wybierało ponoć dotąd około 63tyś ludzi !!!. Urząd emigracji przyznaje, że to obciach, ale nie ma środków na poszukiwanie tych ludzi. A wystarczy się przejść bo lokalikach nocnych i burdelach i sporo ludzi pewnie by przyhaczyli, no ale widocznie im to na rękę.

Ponieważ mamy rząd prawicowy jeszcze, to emigracja będzie rosła, bo ona trzyma w ryzach wzrost płac, ale prawda jest taka, że służby potrzeba a wiadomo jak większość młodych emigrantów zaczyna, ściera i miotła i do roboty.

Nie potrzeba natomiast uchodźców i tych co nie płacą za wizy, bo to już kosztuje rząd i  ludzie są już zmęczeni tymi emigrantami, a dostaje się tym nieszczęsnym uchodźcom jako, że ich najłatwiej wskazać palcem no i te dramatyczne sceny z łódek przepełnionych ludźmi. Była taki film Elysium, trochę to tak tu wygląda, my i reszta świata, błogi nacjonalizm ;-).

Można się było opowiedzieć i kupić sobie taką oto koszulkę:

 
Na koniec pytanie do czytelników mojego bloga, czy myślisz o przyjechaniu tutaj na tą work and holiday wizę?

Komentarze

  1. Studiuje w UK i powaznie sie nad tym zastanawiam. Na trzecim roku mam tak zwany placement, czyli rok stazu. Wtedy bede na pewno probowal. A majac chociazby tymczasowa rezydenture w UK, przy aplikowaniu o wize work and holiday jest sie traktowanym jak Brytyjczyk. :) Takze w razie powodzenia, jak wspomniales, znieksztalce neico statystyki.

    OdpowiedzUsuń
  2. wiek już niestety nie pozwala na wyjazd na wizę wah, ale wyjazd do AU nadal plącze się po głowie

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo fajny blog, sam bym wyjechał gdybym miał partnerkę. Dodatkowo brak wybranek zawodu, języka się uczę. No cóż to by byłą ciężka harówka, aby tam się zadomowić. Pewnie wyjadę na naukę języka jak się spodoba będę kombinować, nie to wrócę z lepszym angielskim :) Najpierw tylko trzeba nieco kasy zaoszczędzić.

    OdpowiedzUsuń
  4. Dzieki za to ze umeicie pisac ;-)). Zycze powodzenia w realizacji planow, nieraz nie jest to takie trudne jak sie wydaje.

    OdpowiedzUsuń
  5. Teraz jest z pewnością ciężej wyjechać i zostać na stałe. Jeszcze nawet jak się zdobędzie zawód jakiego wymagają to nie jest powiedziane, żę w ostatniej chwili nie zmienią się przepisy. Nie wiem do końca jak to wygląda ze sponsorem, ale jeśli o mnie chodzi to i tak pewnie chciałbym zobaczyć najpierw jak tam jest, a dopiero potem ewentualnie starać się tam zostać.
    Z tego co czytam Australia ma problemy chyba jak każdy inny kraj. No może obywatele ZEA tak jedynie źle nie mają, ale reszta cóż. Tak czy siak jeśli da się utrzymać z jednej pensji nie jest tak źle, w Polsce z marnej pensji wynająć mieszkanie, utrzymać rodzinę i samochód to raczej niewykonalne. Z tego co też czytam Melbourne nie byłoby zbyt dobrym miastem ze względu na pogodę, ale pewnie ma też pewne przewagi nad innymi miastami jak choćby największe zgrupowanie Polonii.
    Ciekawi mnie jak to jest z rodakami, czy trzymacie się razem i jak dużo znajomych macie?

    OdpowiedzUsuń
  6. Dobrze kombinujesz, przyjedze, jak sie spodoba zostaniesz jak nie to doswiadczenia masz. AU nie daje sie pokochac od pierwszego obejrzenia, choc dla mnie tak bylo, ale to rzadki przypadek.

    Co do polonii to kazdy decyduje czy chce czy nie, sa tacy co sie izoluja, a sa tacy co radia Maryjii nadal razem sluchaja ;-). My mamy chyab po rowno znajomych i z lekka przewaga ku Ozzim, bo mamy dobrosasiedzkie stosunki bardzo rozwiniete. Mysle ze warto czerpac wiedze z obu grup.

    OdpowiedzUsuń
  7. No tak gdybym miał już teraz oszczędności to już bym organizował wyjazd. Nawet na studenckiej wizie jako, że bez dzieci byłoby mi łatwiej niż np. Wam. Choć jak ma się partnera to też jest to duży plus, choć kto wie może pozna się kobietę życia w Australii jeśli rzeczywiście tam trafię ;p Kto wie. Niestety najpierw muszę oszczędzić i taki wyjazd to kwestia 6-12 miesięcy. Mnie się podoba duża ilość słońca. Może nie akurat Melbourne, ale Perth np. już nawet jak jest chłodno to przeważnie świeci słońce. Choć na naukę języka to pewnie i tak albo Melbourne albo Sydney bym wybrał, bo i przy okazji by się pozwiedzało. Ale jak ktoś zarabia w Polsce załóżmy 1500 zł i nie boi się ciężkiej pracy to powinien rozważyć opcję emigracji do innego kraju, niekoniecznie AU.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A nikt nie jest chetny do obalenia rzadu? ;-)). Emigracja uczy wielu nowych umiejetnosci wiec warto sprobowac.

      Usuń
  8. ja się wybieram z rodziną, dyplomy mamy uznane, żona pracy szuka przez www, ale lipppppppa... cisza wiec chyba naście tysięcy poszło z marzeniami pod wode...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No latwo nie jest, ale zdalni eprace znalazc to trudno, znamy tylko dwie osoby ktorym si eto udalo (Przemo i ja ;-)). Teraz jest wieksze bezrobocie a i okres nie sprzyja za bardzo bo swieta i wakacje letnie. Jak z pol roku poszukacie i nic to znaczy ze .... nie trafiliscie w luke ;-). A jaki zawod poszukiwany?

      Usuń
  9. żona szuka pracy na uczelni, bo ma uznany dyplom z francuskiego, ja doszkalam angielski jako ambulance oficer, przyjechać i szukać za bardzo nie, bo mamy 55 pkt do vizy brakuje 5,, no i 4 dzieci. z tego co wiem to u was rok szkolny się zaczyna takze wysila się i wysyła cv :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Bądź człowiekiem i pisz co ci na sercu leży. Nie klnij, dyskryminuj i po prostu nie bądź człowiekiem.

Popularne posty