Jak znalazłem prace w korporacji......

Będąc początkującym adeptem w zmaganiach z chorobą (dopiero trzy lata), zacząłem się trochę nudzić i postanowiłem coś może porobić bardziej konkretnego. Jako, ze normalnej pracy jestem praktycznie "spalony" z racji choroby a i moja neurolog nie zalecała mi poddawać się presji pracy, czyli jednak to prawda ze praca szkodzi zdrowiu ;-)). Pomyślałem o pracy w organizacjach pomagających ludziom takich jak ja. Biorąc pod uwagę moje wielorakie umiejętności i talenty postanowiłem od razu z grubej rury aplikować o pozycje w zarządzie takiej organizacji. Nadarzyła się dobra okazja bo akurat poszukiwali nowych członków. Niewiele się zastanawiając wysłałem mój profil z LinkedIna (bo nie chciało mi się pisać jakieś tam mądre resume itd. toż to przecież nie jakaś pozycja CEO. Od razu dostałem telefon czy mogę się jednak trochę bardziej wywnętrzyć i coś od siebie dodać, mogłem i zostałem zakwalifikowany do rozmowy wstępnej, wow przypomniałem sobie stare dobre czasy ;-)). W międzyczasie zrobiłem jednak rozeznanie jak tam moje szanse no i oczywiście okazało się, że niewielkie bo dopiero pierwszy raz staruję i mają dwóch interesujących kandydatów z UK i Kanady (Anglosasi hehe), a i moje podejście do spraw jest zbyt buntownicze hehe. No nic odbyłem rozmowę i ..... oczywiście nie przeszedłem. 

Dwa dni później zostałem poproszony do współpracy w ... drugiej takiej korporacji msowców (bo jak wiadomo rynek na porady musi mieć konkurencję i są dwie takie duże organizacje w Victorii). I ta druga własciwie nawet lepsza i zwiększą możliwością awansu i rozwoju ;-)). 
Okazało się, że facet którego znam ze wspólnych rehabilitacji w basenie jest szefem tej drugiej organizacji i też poszukiwał nowych ludzi, ale robił to właśnie inaczej personalnie i po znajomości ;-)). A nic tak nie jednoczy facetów z MS jak wspólny natrysk i łapanie mydła gdy wypadnie z ręki ;-)). Ot i dostałem fuchę członka podkomisji ds komunikacji elektronicznej, brzmi ładnie, na razie przebudowujemy stronę internetową, spotykam się raz na miesiąc na lunch, przepraszam na zebranie zarządu, coś się dzieje, płaca marnie bo jest to wolontariat ;-)), ale pieniądze to nie wszystko. Chociaż dostałem dodatek z Centrelinka na dojazdy i za to że coś robię, na trzy baki paliwa na mc będzie, zawsze coś. 

I tak zacząłem moją nowa karierę, może jeszcze posłem zostanę kiedyś bo to dobra fucha i emerytura dożywotnia ;-)). A co mnie zachęca do polityki? To, że zaczyna ona tu przypominać scenę z Polski,, więc mam już przeszkolenie z technik opluwania przerobione ;-). Można już chlapać co popadnie, dobrym przykładem jest nasz nowy minister finansów, który wypasiony na pensji rządowej zdecydował, źe biedni nie jeżdżą samochodem (bo go nie mają abo nie muszą):

Źródło The Herald Sun
 A poszło o podatek akcyzowy na paliwo który już jest ale miałby być indeksowany co rok. I minister bronił pozycji, że jest on progresywny to znaczy że bogaci płaca więcej a biedni mniej. Akurat tak się składa, że na paliwo biedni wydają więcej bo maja stare nie ekonomiczne samochody i mieszkają dalej od centrum miast gdzie jest taniej, ale najwięcej pracy jest w centrum wiec na dojazdy dużo wydają, itd. itp. Przynajmniej wiem, że jestem oficjalnie sklasyfikowany jako biedny, co było dla mnie oczywiste i w końcu ktoś się szczerze odważył ludzi o niskich dochodach nazwać po imieniu a nie jakieś tam "people with disadvantage", kto by to wymówił, jedno proste słowo "poor" idzie przez gardło jak dobra cappuccino ;-)).

Generalnie dzieje się dużo, ale nasze Melbourne zostało znowu najlepszym miastem do życia (nawet dla biednych ;-)) i tak trzymać, bo świat właśnie znowu wariuje:





 

Komentarze

  1. Szczere gratulacje! Podziwiam kolege za nieustajace pozytywne nastawienie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Gratuluję i życzę powodzenia :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Moze sie cos zmieni w wielkim ukladzie i zaczna placic :-) Praca charytatywna a i owszem ksztaltuje charakter, ale ja tam lubie jak placa. Wszystkiego dobrego w korpo!

    OdpowiedzUsuń
  4. O jak slowo korporacja to zaraz sie gratualcje posypaly ;-)). Dziekuje jednakze bo wierze wasze szczere uczucia ;-)).
    Kasiu, nie to jest charytatywna korporacja dla uksztaltowanych juz charakterow co kase maja wystarczajaca i chca cos zrobic dla swiata, az dziw ze jeszcze tacy istnieja, a jednak.

    OdpowiedzUsuń
  5. Powodzenia:). Jak już zostaniesz posłem, pamiętaj o wiernych czytelnikach. :). Pozdrawiam. Marta

    OdpowiedzUsuń
  6. siemka, jeśli mogę zawrócić Ci trochę czasu to chciałem się zapytać czy byłbyś w stanie mi powiedzieć jak to wygląda dokładniej z dodatkiem na dzieci.
    jesteśmy w trakcie z żoną uznawania dyplomu (ona uznała a ja czekam), natomiast rozmawialiśmy ostatnio z wujkiem z Niemiec który zwiedził pół świata i stwierdził, ze AU nie jest dobrym krajem dla rodzin z dziećmi. że ponieważ jesteśmy rodziną "socjologiczną" jak to nazwał z powodu patologicznej ilości dzieci, powinniśmy poszukać kraju bardziej przyjaznego rodzinom z dziećmi. mamy ich czwórkę, i oczywiście nie chcemy wyjeżdżać żeby żerować na Australijskim systemie socjalnym (jak to sam kidyś napisałeś :) ), niemniej jednak każda pomoc na początku będzie nieoceniona, tym bardziej ze funduszy trochę mamy, ale nie za dużo. pozdrawiam serdecznie i z góry dziękuję za odpowiedź.
    ps. powodzenia w nowej pracy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    2. Tak na oko jabyscie nic nie zarabiali to dodatek na 4 dzieci bedzie 1050AUD na dwa tygodnie. Wiele rodzin zyje tu z tych dodatkow. Jak zaczniecie zarabiac to maleje on i chyba jest zero jak przekroczycie 112k na rok (razem z zona).

      Usuń

Prześlij komentarz

Bądź człowiekiem i pisz co ci na sercu leży. Nie klnij, dyskryminuj i po prostu nie bądź człowiekiem.

Popularne posty