Siedem lat mineło, uuff całkiem szybko.

Tak to już 7 lat jak wylądowaliśmy w marcowy gorący, burzowy poranek w Melbourne. Trzeba przyznać, że czas robi swoje, przyzwyczailiśmy się do emigracji. A nawet wydaje nam się, że czujemy się z nią całkiem za pan brat.  Niby w Australii z roku na rok coraz gorzej, ale jakoś tego nie widzimy, może za krótko tu jesteśmy. A i ta emigracja (nie nasza) tylko tych nie chcianych nacji jest jednak przytłaczająca, minarety jednak budzą nasze obawy, ot drobny efekt uboczny emigracji czyli mały element rasistowski ;-)). Oni pewnie tak samo myślą o nas  naszych kościołach hehe.

Nie będę tu podsumowywał czy nam sie udąło czy nie, bo w zasadzie poprzez moja chorobę to raczej jest to trudne do ogarnięcia, jednym słowem porażka z elementami sukcesu ;-)).

Trochę się zmartwiliśmy tym co dzieje się z tym Krymem, bo w naszej dzielnicy jest spora mniejszość rosyjska i jak oni zaczną się skarżyć, że ich molestujemy to mogą poprosić pana Putina o pomoc i zamiast żyć w AU, może okazać się, że wylądowałem w wolnej republice radzieckiej, ech to tylko taki fikołek myślowy.

Źródło internet



A tak poza tym żyje się tu miło, smacznie i spokojnie czego i wam życzę gdziekolwiek was los rzuci. A rzuca ostro i całkiem szeroko jak widać bo polska emigracja to już tak coś ponad 30mln w całym świecie.  I coraz to nowe fale przybywają, bo umarła nadzieja na lepsze jutro.  Kraje które wiedzą, że emigrant to zaradna bestia budują na ich plecach swoje potęgi, nieraz podzielą się dobrym życiem ale w większości przypadków polecam: umiesz liczyć licz na siebie emigrancie.


Źródło internet

Komentarze

Popularne posty