Matka wszystkich ryneczków w Melbourne

Melberniańczycy chyba uwielbiają rożnego rodzaju ryneczki i markeciki ze wszelkimi produktami od warzyw do rękodzieła  i nie wiadomo czego tam jeszcze. Jest ich w Melbourne bardzo dużo a nawet więcej. Ostatnio rozrosły się w naszej okolicy tzw. Farmers Market, parę lat temu był jeden, teraz jest ich chyba z 10. Jak sama nazwa wskazuje jest to po prostu rynek warzywno-owocowy. Można kupić jabłka smakujące jak .. jabłka kiedyś smakowały, po jakieś 8AUD za kilo ;-). No cóż znak czasu. Smaczne warzywa i owoce to zaczyna być rarytas, niestety. 
Ale matką wszystkich ryneczków jest Queen Victoria Market, nie jest on najstarszy, nie był on nawet zawsze marketem (było to miejsce nawet cmentarzem), ale teraz jeśli chcesz  zaznać trochę historii i kupić parę pamiątek z pobytu w Melbourne to warto tam wpaść.


Miejsce jest niepozorne od frontu, ale cały obszar jest bardzo rozległy i jakoś dziwnie mi przypominał stare hale centrum handlowego PTAK pod Łodzią ;-).

Można więc poczuć się prawie jak w domu :-), gdyby nie te klientki z chustami na głowach, ech muzułmanie to potrafią podbijać świat bez jednego wystrzału, tylko brzuchami (aby nie używać nieprzyzwoitych słów) muzułmańskich kobiet.

Wracając do tematu, można tam kupić pamiątki od oryginalnego aborygena, droższe o około 50% od tych na stoiskach obok wykonanych prawdopodobnie w chinach. Ale warto pogadać i czuć, że miało się do czynienia z żywa historia 40000 lat ;-).


Można też zażyć atrakcji przejażdżki na koniku żywym lub też mechanicznym:


Jednym słowem rynek pełną gęba, w centrum 4mln miasta. To jest to co charakteryzuje  Melbourne ciagłe przeplatanie starego z nowym, i powiem że podoba mi się to, człowiek czuje jaką ciągłość.

Oczywiście na markecie są działy mięsne i rybne (ponoć najlepsze ale i najtańsze świeże rybki) jest cały dział knajpek i barów z całkiem smacznymi żarełkami z różnych stron świata dla regeneracji jak już człowiek wyczerpie się tymi zakupami.  A mogą one być wyczerpujące zawłaszcza, że nawet do bankomatów są kolejki:


Ot jak to na rynku, najchętniej gotówka przyjmują płatności.  Ja tam mając mojego złomka mogę pomykać po tym markecie godzinami, ale żonka mi wysiadła wiec wracamy do domu.

Na zakończenie dla tych co lubią kawę a Melbourne jest w niej po prostu zakochane.  Co i jak nazywają i co to oznacza w kubku z nie tak po prostu kawą, dzięki temu wiesz co pijesz ;-)).
 

Komentarze

Popularne posty