Przygody z koleją ciąg dalszy
Troszkę mi się palce do klawiatury kleja od potu bo właśnie mam przyjemność uczestniczyć w maratonie gorąca jakie nawiedziło Melbourne, 4 dni po 40C i więcej, dzisiaj dzień drugi, ale większość ludzi ma już dosyć, globalne ocieplenie jednak żyje ;-).
Wspomnę więc naszą wycieczkę na kolejne starcie z koleją, teraz trochę większa niż te małe, ale też bardzo fajną. Chyba mam jakiś ukryty sentyment do kolejnictwa ;-)?
Pojechaliśmy na Puffing Billy . Czyli stuletnią kolejkę jaka przemierza malownicze wzgórza Dandenong. Po krótce kolejka była zbudowana po to aby rozwinąć tereny wiejskie. Czy się to udało to trudno powiedzieć, ale kolejka została i dzięki zamiłowaniu do niej sporej grupy ludzi stanowi atrakcje turystyczna. Zamiłowanie tych ludzi do kolejnictwa jest ogromne bo są to w większości wolontariusze, emeryci ale i trochę młodych jak widziałem swój cza też tam poświęca. Tak tak ja wiem, że to wariaci bo pracują za darmo, jak większość z was myśli i sobie tak myślcie, my podziwiamy tych ludzi i chylimy czoła że chce im się chcieć. Rany, ale agresja mi się na mózg rzuciła, pewnie z tego upału ;-).
Po krótce przejażdżka trwa około godziny w jedna stronę i co tu dużo pisać mieliśmy fantastyczny dzień, a dzieci poznały trochę historii i prawdziwe maszyny napędzane parą i bez ekranów dotykowych. Poniżej parę zdjęć.
Załadunek w pośpiechu i lekkie zdziwienie, nie ma szyb w oknach i klimatyzacji ;-) |
Obrazy przemykające przed oczami, dobrze że dinozaury śpią w ciągu dnia ;-) |
Brak szyb okazał się atrakcją nie do opisania. |
Most też stary. |
A po dojechaniu do stacji końcowej można było się przewietrzyć nad pięknym jeziorem i oczywiście pozwiedzać ....... więcej kolejek tym razem w postaci ogromnej makiety w skali TT:
Jedna rzecz była irytująca twórca tego dzieła jest z pochodzenia Austriakiem i cały czas puszczał te ich jodłujące melodie, można było oszaleć ;-).
Ale potem żarełko złagodziło ból uszu:
Oni też lubią coś z fast fooda ;-)) |
Swietna wyprawa, a te upaly? Tylko pozazdroscic. Papuzki urocze, widzialam kiedys zielone na Majorce. Wiecej ich bylo niz krajowych wrobli. Cos niesamowitego. Pozdrawki. Pijcie duzo co by sie nie odwodnic :-)
OdpowiedzUsuńAleż świetna przejażdżka! No i te paprocie drzewiaste.... Kocham je! Pozdrawiam . Zdrówka życzę. Marta
OdpowiedzUsuń