Podwójne obywatelstwo

W ponurą zimową noc gdy zapukali do drzwi by zabrać ojca do wojska (1980), w długie i nudne jazdy do Berlina Zachodniego na handel aby dorobić do studenckiego kieszonkowego(1990), to były pierwsze objawy choroby wyjazdowej. W długie nocne zmiany w zakładach mięsnych  zrodziły się marzenia o emigracji (oto zgubny wpływ z posiadania za dużo czasu do myślenia ;-)).
Dostanie się do korporacji i w niej praca przez 7 lat to było jak emigracja (ale tylko zarobkowa), po pracy nadal wracało się do rzeczywistości, kraj nie zmieniał się tak jak oczekiwałem (eehh te wielkie oczekiwania) , że będzie się zmieniał, ale nie poddawałem się będzie dobrze. Pragnienie wolności zaczęło się kierować ku byciu samemu sobie panem sterem i okrętem, własna firma, wydało się to co tygrysy lubią najbardziej, jednak po 6-ciu latach zmagania się z ludźmi, ZUSem i fiskusem stwierdzam, że to nie to, choroba wieku średniego (zbliżam się do 40tki) pewnie dała znać i bach jest decyzja pełna dramatu, wyjeżdżamy. Najpierw może do UK razem z kolega, będzie łatwiej. Trzy miesiące potem okazuje się, że on tam już pojechał, hmm to było ostatnie utwierdzenie się, że lepiej z daleka od swoich, no i najdalej jest Australia. W której to korzystaliśmy z pomocy swoich, ale już bardzo bardzo ostrożnie.  Zresztą postawa ta nie jest tu obca, jest nas sporo takich dziwaków, nie dajemy rady w polskim otoczeniu, może to jakaś choroba (pewnie MS tak zmienia ;-)). 
Ot i wczoraj w zimną i deszczowa noc w pięknej sali lokalnego urzędu z gronem 200 innych (głównie rasy azjatyckiej) nieboraków przysięgaliśmy na wierność nowemu krajowi stając się przez to jego obywatelami. Dzięki kurtuazji prawa polskiego i australijskiego możemy posiadać dwa obywatelstwa, ale urodzaj nie ;-)?.



Uroczystość była jak na tutejsze podejście do formalności, super formalna, ale i sprawa jest poważna w sumie. Była część oficjalna, gdzie odbieranie certyfikatu przysporzyło mi nie lada adrenaliny bo musiałem wykonać niezły spacer jak na mnie, ale dałem rade, a co chciałem to zrobić na własnych nogach a nie na wózku. 

Przemówienie szefa lokalnego urzędu i rząd innych gadających głów.
Przemówienia były jednak skrócone do minimum i do samego sedna zagadnienia co nadało im całkiem niezły sens. Słowo Poland padało z ust przemawiających parę razy w kontekście ich pochodzenia, to dodawało nam otuchy.

Były występy artystyczne:


No i na zakończenie jakieś ciasteczko i napój. W radosnym gwarze przemykali politycy z obu wiodących partii i namawiali do głosowania na nich. Akurat tak się składa, że idą wybory i elementem bycia dobrym obywatelem jest głosowanie, jak nie to grzywna (to tak na zachętę ;-). Czyli wszystko co powinno być. A i nad wszystkim czuwała królowa, bo w sumie zostaliśmy poddanymi jej królewskiej mości (naprawdę urocza babcia).


Chyba jeszcze do końca nie ochłonęliśmy po tej uroczystości, dzieci też to nieźle przeżyły, trzeba się będzie z tego powodu napić ;-)

To tak po krótce można by podsumować pewien etap życia. Zawsze lubiłem realizować swoje marzenia, ale to przyniosło mi jak do tej pory największą satysfakcję. Teraz pora na nowe choć może nie tak już dramatyczne i wstrząsające ludzkim życiem, co nie znaczy, że nie mają być wielkie.

Na zakończenie to co zostanie zawsze we mnie czyli czas spędzony w Polsce, który można dobrze podsumować tym teledyskiem jednego z moich niewielu ulubionych polskich wykonawców, była walka, były porażki i  zwycięstwa, ale potem nie było już nic.




Aby nie uderzać za bardzo w ton pompatyczno-patriotyczny zakończę tej wpis. Ale blog będzie nadal prowadzony, bo to jest całkiem fajna sprawa tak sobie pisać i pisać, może książkę jednak kiedyś napiszę ?  Nigdy nie mów nigdy.

Komentarze

  1. Moje szczere gratulacje!!!!! Wszystkiego dobrego Panie Australijczyku / ale brzmi!.../. W każdym razie - bardzo się cieszę ,że dotarłeś tak daleko i teraz spokojnie możesz myśleć : co następne! Jeszcze raz pomyślności i zdrówka. Pozdrowienia dla rodzinki. Marta
    Twój blog sprawdzam codziennie/ rano przy kawce/ , nie zawsze się wpisuję ale czytam- tak więc : pisz dalej i jak najczęściej.

    OdpowiedzUsuń
  2. Gratulacje!!! Mnie niestety ten zaszczyt w Japonii obejdzie, to prawo japonskie nie uznaje podwojnych obywatelstw, a polskiego nie mam zamiaru sie pozbyc. :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja tam uwazam ze patriotyzm jakos powinien sie updatowac do 2.0 wersji ;-), teraz czasy inne. Fajnie o Japonii piszesz nawet bez tego obywatelstwa (a moze wlasnie dlatego ;-).

      Usuń
  3. Marcinie, podzielam twój pogląd. Trzeba spełniać te marzenia, bo co nam z nędznego, szarego życia. Znam człowieka, który olał całą tą pogoń za pieniądzem i zamieszkał w Brazylii. Teraz podróżuje sobie małymi kosztami po świecie.

    Żeby tak jeszcze każdy robił w życiu to co lubi... Byłoby pięknie nieprawdaż?



    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polecam przeczytac http://www.fourhourworkweek.com/, ja tego nie znalem ale to zrobilem (no jestem na dobrej drodze). Zycie jest aby zyc a nie pracowac na ZUS.

      Usuń
  4. Gratuluje ukoronowania waszego wieloletniego planu ;) Tusk może być z siebie dumny ;)
    Pozdrawiam serdecznie...

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Bądź człowiekiem i pisz co ci na sercu leży. Nie klnij, dyskryminuj i po prostu nie bądź człowiekiem.

Popularne posty