Warzywniak osiedlowy

W okolicy gdzie mieszkam na odcinku 500m mamy 6 warzywniaków (co nie jest tutaj często spotykane ) i można je podzielić na dyskontowe, religijne i premium. Trochę dziwny podział nie ? Już wyjaśniam dlaczego taki.
Dyskontowe czyli takie gdzie są niskie ceny i duży obrót (no to chyba wszyscy wiecie) ale to skutkuje świeżym towarem bo rotacja w warzywach jest duża, jest ich trzy w tym jeden przebijający cenami i wyborem wszystkie inne (łacznie z premium), czyli nasz "Chińczyk".


Może nie wygląda on na typowy warzywniak, ale to taki konglomerat, warzywa, ryby i mięso.  Lubimy do niego chodzić (jak i cała okolica) bo ma dobre ceny, wybór ogromny i wszystko pod jednym dachem. Jest też typowym przykładem globalizacji i zacierania granic w biznesie. Jak sama nazwa wskazuje biznes jest prowadzony przez Chińczyków, na kasach pracują Chińczycy, ale już towar na półkach układają ... Hindusi lub ... Arabowie.  Polacy nie chcieli tam pracować bo za mało płacą ;-).
Do tej pory nie próbowaliśmy niektórych owoców lub warzyw bo ni w ząb nie wiemy jak to ugryźć.
Oto parę zdjęć ze sklepu, mało mnie za nie nie deportowali do Chin ;-)).

Na wejściu pólka z sosami i przyprawami sosów sojowych naliczyłem ponad 50.
 
Więcej sosów !! i Swojskie jabłka, gruszki i nektarynki

Chciałoby się powiedzieć ziemniaki, pyry, kartofle ale jakieś takie dziwne ;-))
Próbowaliśmy te czerwone (na zdjęciu 4 od lewej) pyszne z piekarnika i czerwone jak marchewka, mniam. Reszta jakaś taka podejrzana, ale przyjdzie na nie czas też ;-))

O te bardziej swojskie ;-)
A to się nazywa bok choy czyli odmian kapusty po chińsku, pyszne jako podsmażane na patelni.

Ananasy, melony szary i żółty, sosy i makarony co za połączenie ;-))
Rzuciliśmy się na świeże ananasy jak małpy na banany, ale potem stwierdziliśmy, że te z puszki są smaczniejsze i łatwiej się je zjada, zgroza ;-0.

Jest także dział Polski, gdzie mamy herbatki z Malwy oraz produkty Wedla takie jak Delicje (dobrze że Wedel jeszcze egzystuje choć bardzo się starają aby go zgnoić, pewnie nie pracuje tam żeden znajomy królika i nie podoba sie, szkoda)

Malwa rządzi ;-)

Tu dla odmiany ... owoce morza ;-)) czyli różne krewetki.

 
No nie muszę chyba pisać co to jest ... Duszone .....

Ceny niektórych owoców nas na początku rozbrajały i te truskawki są dobrym przykładem na nieuchronny upadek gospodarki australijskiej. Cena za 250gr (tu nie używają dkg, serio) to około 3AUD czyli za kilo (zaraz zaraz ile to będzie ? ano 12AUD. Można z krzesła spaść. Ja nie wiem po ile są teraz truskawki (znaczy się na wiosnę) w Polsce,  ale czytałem tej wiosny że macie tam klęskę urodzaju truskawek i w skupie były po 2PLN za kilogram. No to na rynku po jakieś 6PLN pewnie mogły być a może i taniej. Według ekonomi eskimoskiej (którą kiedyś wyjaśniałem) cena truskawek powinna być taka sama czyli no właśnie ile? 12PLN za kilogram w Polsce aby zbieracz godziwie zarobił, ale pozostawmy sprawę magicznej ręce rynku zwanej tuskhand ;-)).  Powrócę do upadku gospodarki tutejszej. Ceny truskawek tutejszych są uzależnione od taniej siły roboczej ich zbieraczy, a importowani pracownicy z wysp Cooka się wycwanili i nie chcą pracować za stawki poniżej tutejszego minimum czyli jak znalazłem w zestawieniu ponad 15AUD za godzinę:



Byłem tym mocno przerażony ponieważ truskawki będą bardzo drogie już cały czas, bo wiadomo że Polacy tu nie przyjadą zbierać bo za daleko i na samolot się nie zarobi ;-). Poza tym poważnie już nie jest to gospodarka konkurencyjna globalnie gdzie liczy się "chińczyk" i jego zdolność do pracy 16h na dobę przy jednej misce ryżu. No cóż piękny to będzie upadek, ale jak spadać to z wysokiego konia.

Wracając do warzywniaków,  "Chińczyk" też jest najdłużej otwarty od 7 rano do 7 wieczorem przez 7 dni w tygodniu.  Zdolności promocyjne "Chińczyk" też ma niezłe bo wprowadził tzw. one dolar box gdzie wypycha po dolarze za kilogram wszystko co i tak by już wyrzucił (za co zapłacił by dodatkowo)  i zapycha ludzi towarem (bo kto nie kupi za dolar czegoś co obok jest powiedzmy po 5?), a że potem połowa zgniła a co tam tanio było ;-)). 

Warzywniak premium leży prawie na przeciwko, nie jest tak długo czynny, ma mniejszy wybór towaru, który wygląda trochę lepiej niż u "Chińczyka" ale kosztuje 2 razy więcej no i jest prowadzony przez Włochów, a Włosi są tu lubiani przez kobiety, a one głównie zakupy robią. Ja mojej żonie zakazałem tam chodzić, no ale nie dlatego że drogo ;-)).

Religijne warzywniaki to tzw. "Hezbollah", prowadzony przez Libańskich islamistów, bardzo miłych ludzi co im źle z oczu patrzy, nie zatrudniają innych niż swoi i nie dają się zgnieść "Chińczykowi", to jak sobie z tym radzą to lekcja biznesu. Tak powiem w skrócie (choć nikogo to nie obchodzi bo to nie narzekanie ;-)). Podnieśli jakość trochę i ceny (bo z "chińczykiem" tym nie wygrają), trochę inny towar, zaczęli się uśmiechać do ludzi i klienci przyszli, nie kończyli żadnych MBA hehe.


Warzywa można jeszcze kupić w supermarketach, nie wiem jak oni to robią że mają je takie drogie, ale chociaż otwarci są od 7 rano do północy więc jak się zachce truskaweczek o 10 wieczorem to myk do Wooliego za rogiem i już na stole ląduje zdrowa przekąska:



No i są jeszcze rynki gdzie można kupić mydło i powidło. Cieszą się one nieustającym powodzeniem.
A i są jeszcze farmy gdzie można pojechać i nazbierać owoców samemu z tego powodu są jeszcze droższe ;-)) ale smakują znacznie lepiej (albo tak się wydaję bo kręgosłup boli od schylania). 
Duże odkrycie, że tutaj mają też warzywa i owoce nie ? ;-))).  To tak na marginesie dla tych co myślą, że tutaj tylko piach i kangury.

Dzisiaj jednak wykrzesałem z siebie jakiś wpis nie wiem czy jest spójnie? chyba jak zwykle trochę nie ale pracuję nad tym. Aczkolwiek zaczyna mi zapału brakować (ale tematów jest pełno) i jeszcze przestaliście na reklamy klikać co skutkuje brakiem kawy dla mnie (zawsze co miesiąc na jedna kawę na-klikaliście a tu teraz posucha a kawa to dobre paliwo dla bloggera ;-)), z tą kawą mam jeszcze ciekawy pomysł ale skoro jej nie ma to go na razie zawieszam.  Chyba trzeba po prostu na wakacje pojechać? Odpocząć od stresu czytania komentarzy hehe.

Komentarze

  1. Doloze swoje 3 grosze( a raczej 3 centy) odnosnie zbierania owocow samemu na farmie.Fakt, tam drozej, ale nie tylko sa swieze ale jeszcze co zjesz to twoje,bo placisz tylko za to, co wynosisz.Od lat jezdzimy na farmy po czeresnie i jagody i wracamy strasznie objedzeni.

    OdpowiedzUsuń
  2. Farmerzy powinni wam kazac caly czas gwizdac, tak jak sie to robi w Polsce podczas rwania czeresni na przyklad. Wtedy nie ma strat w owocu.

    Anonim;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale oni doskonale wiedza ze wszyscy sie objadaja i nie maja z tym problemu. A co , jak ktos gwizdac nie umie?

      Usuń
    2. A ja myslalem ze jest wazenie przed wejsciem na farme i po wyjsciu ;-)).

      Usuń
  3. G A S T R O nomia w Australii

    Jestem dzis w dominos pizza australia zeby zamowic sobie pizze. Zywie sie czasami tym swinstwem poniewaz Australia nie zapewnia dobrego jedzenia wiec nie mam wyjscia.

    Juz od dawna lokal ten wzbudzal we mnie podejrzenia bo pracownicy wygladaja niechlujnie, nie myja rak do przygotowywania pizzy i ogolnie panuje tam niezly bajzelik. Zawsze obserwuje kto i w jaki sposob bedzie przygotowywal dla mnie pizze i zawsze dreszcze mi po plecach przechodza jak moja i inne pizze przygotowuje jakis niechluj.

    Jednak to co sie wydarzylo dzisiaj przechodzi wszelkie granice ludzkiego pojecia i ogolnie rozumianej normalnosci.

    Podchodze do kontuaru zlozyc zamowienie, wszyscy sie gdzies tam kreca po sali udajac ze pracuja, mysle OK zaczekam chwile moze ktos podejdzie.
    Nagle ni z tad ni z owad pojawil sie ON - okropnie gruby facet w wieku dobrze po 50-tce ubrany w jaskrawo pomaranczowa bluze taka jak nosza robotnicy na ulicach. Podwiniete ledwo co rekawy i ohydne grube lapska z palcami jak parowki. Zadnego znaku, ze pochodzi z tej restauracji, chociaz czapka czy cos. Nic. Sunie prosto na mnie i pyta o zamowienie. Zamurowalo mnie. Odzyskalem glos i powiedzialem classic supreme oraz swoje imie. Wklikal w ekran i odburknal bedzie za 10minut...

    Postanowilem zaczekac i poobserwowac co sie dalej bedzie dzialo. ON odwrocil sie na piecie podszedl do blatu roboczego, wzial jedna forme z ciastem i najzwyczajniej w swiecie zaczal swoimi oblesnymi lapskami nakladac skladniki robiac MOJA pizze... I zeby chociaz te graby oplukal przed ta robota...o zgrozo.. Zmrozilo mnie pomimo 26stopni na plusie, ale pomyslalem ze te 200 stopni w ovenie moze wypala te zarazki ktore mial na swoich lapach...
    Odebralem, nie smakowalo z wiadomych przyczyn...
    Australia, kraj mlekiem i miodem plynacy (zarowno mleko i miod najwyzszej swiatowej jakosci oczywiscie!!!)
    Kraj gdzie nie ma zadnych zasad higieny, gdzie oddajesz do naprawy samochod, buty, radio, zegarek, czy cokolwiek innego i odbierasz to zepsute placac przedtem jak za zboze. Kraj absurdow i jeszcze rozwolnienia mozna dostac:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Domino to tania syficzna siec pizzerii, sa tam karaluchy i inne dodatki. Widzialy galy co braly. Ale masz racje piekarnik wszystkie zarazki zabija na smierc ;-))

      Usuń
    2. A ja bym facetowi zwrocila uwage, ze zaklada sie rekawiczki gumowe.W mojej pizzerii tak jest.Ale to nie Domino.

      Usuń
    3. Syficzna siec pizzerii powiadasz?

      Domino's Pizza is an international pizza delivery corporation headquartered in Ann Arbor, Michigan, United States. Founded in 1960, Domino's is the second-largest pizza chain in the United States (after Pizza Hut) and has more than 10,000 corporate and franchised stores in 70 countries and all 50 U.S. states.

      Pomyslmy...gdyby byla syficzna to nie mieli by ponad 10000 punktow w 70krajach swiata, nie sadzisz?
      Dlaczego w Polsce w Dominos jest czysciutko i obsluga wie co to higiena? Az przyjemnie sie czeka na pizze i slinka leci na mysl o tym okraglym tuczacym przysmaku.
      Dlaczego w krajach europejskich i wielu azjatyckich zobaczylem i doswiadczylem tego samego co w Polsce? Wszedzie czysto i zakladaja rekawiczki foliowe do przygotowywania potraw. Bo to jest N O R M A L N E i oczywiste.

      Ale co normalne i oczywiste w reszcie swiata to absurdalne i niepotrzebne w Australii. Ten kraj okrzykniety jednym z najlepszych do zycia rzadzi sie swoimi zasadami. Widac jadna z nich jest brak jakiejkolwiek higieny.

      Chyba nie wyjezdzasz czesto ze swojego australijskiego domu bo inaczej bys widzial ile samochodow zawsze stoi pod Dominos..(czynne do polnocy,a w weekendy dluzej) Zarowno ich-firmowych (nowe toyoty corolla i yaris) jak i zawsze zawalone parkingi przez auta konsumentow, ktorzy sami sobie odbieraja pizze. Oni przerzucaja tony tego dziennie. Problem jest w tym, ze to ten kraj jest syficzny, a raczej ludzie, ktorych matka z ojcem nie nauczyli nawet jak sie porzadnie podetrzec, nie mowiac juz o umyciu rak.

      Uwazasz,ze w Au sa lepsze pizzerie? to podaj mi prosze jakis pomysl. Pizza hut? oczywiscie gorzej smakuje i jest drozsza. Male,lokalne pizzerie? Dziekuje, jeszcze drozej jak w pizza hut i to wlasnie tam spotkasz karaluchy bo te wszystkie male punkty gastronomiczne w Australii sa tak zasyfione, ze az sie zbiera na wymioty jak sie tylko wejdzie.

      Oczywiscie mozna nie jesc pizzy, mozna nie kupowac pai, sausage rolls, frytek, hot-dogow i ciastek skoro takie syficzne. Nikt nam nie kaze. Mozna odmowic sobie podejrzanej kawy wartej co najmniej $4, mozna nie pic, nie jesc i nie oddychac ale zawsze mozna sie pochwalic znajomym, ze sie w AUSTRALII mieszka! A niech im gul skacze, a co..

      Czy na tym polega ta wasza emigracja..?

      Usuń
    4. Oczywiście że AU jest najlepsza mamy tu brudne Domino Pizzerie, syficzną kawe za 3.5AUD, syficzne paie, syficzne plaże, syficzne miasta i syficzne życie, uwielbiamy żyć w tym syfie i dlatego wyprowadziłem sie z czyściutkiej i normalnej Polski aby im gul skakał ;-)))

      Usuń
  4. Widze ze ktos anonimowy ma dosc zbiezne spostrzezenia z moimi o Australii, generlanie ze jak na kraj co sie chwali bycia pierwszym w ranikingach i jakosci zycia to tam jest raczej na odwrot i wychwala sie rzeczy jakie gdzie indziej sa krytykowane. Nie wiem czy to jest jedna anonimowa osoba czy tez kilka.

    Mialem sie dowiedziec kto to jest "wog" w Uk i uslyszalem ze to dotyczy murzynow, bardzo obrazliwe i uzywanie jest karalne. Nie uzywa sie w stosunku do bialych ludzi.
    W Australii tak sie okresla emigrantow, ktorych Ozi nie lubia, bialych nieanglojezycznych, niekoniecznie srodziemnomorskich. Wlasnie w angielskich mediach podali ze francuskojezyczna turystka w Melbourne zostala zbluzgana, ktos zrobil nagranie komorka, i artykuly juz sa:
    http://au.news.yahoo.com/vic/latest/a/-/article/15432648/shocking-racist-outburst-caught-on-camera/

    Australai to piekny kraj, takie warzywniaki jak wyzej dodaja uroku, parki, przyroda sa to fajne rzeczy, jest ladnie, ale codzienne zycie, uzeranie sie z Ozimi przekonalo mnie ze mozna zyc gdzies indziej lepiej, bez takiego stresu i wmawiania mi ze mieszkam w super kraju, najlepszym jaki jest i nigdzie nie jest lepiej kiedy widze jakie podejscie Ozi maja do mnie, jaki jest marny poziom uslug i ile sie za to placi, jakie sa podwojne wymagania ode mnie i od Ozich. Dalem sobie z tym spokoj.

    OdpowiedzUsuń
  5. Konrad juz ci pisalem jak wyzywac to my ale nie nas, no nie badz taka panienka ;-). A jak nieruchomosci w Hispanii masz juz cos na oku?

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie nie mam, ostatni raz bylem w Hiszpani w 2007 zaraz po tym jak dostalem wize PR do Australi. Polecialem na Majorke, widzialem wtedy ogloszenia o sprzedarzy apartamentow, najtanszy mozna bylo kupic za 44000 euro, kilkadziesiat metrow kw. ale nie znam szczegolowo typu detale o lokalizacji, wyposazeniu. itp. Po ile dzisiaj nie wiem. Myslalem o wyniesieniu sie na emeryture do Portugalii, domy jeszcze tansze, bardzo smaczne wino "Porto", kuchnia tez, o wiele taniej jak Australia. Po co obywatelstwo hiszpanskie????Polskie nabralo juz wartosci, o ile kradzione polskie paszporty 10 lat temu chodzily za cos 1000 euro to dzisiaj znacznie wiecej. W Hiszpani mozna kupic nieruchomosc bez posiadaniA hiszpanskiego obywatelstwa.

    OdpowiedzUsuń
  7. No nareszcie nie narzekasz na wszystko ;-). Portugalia tez ladna, pomysl o domku nad brzegiem oceanu i zacznij realizowac marzenia, AU nie wyszla trudno (bedziesz dokladniej czytal reklamy teraz), ale masz jeszcze do nadrobienai troche bo ja nie pislaem ze trzeba mniec obywatelstwo aby kupic dom w Hiszpanii , tylko ze mozna dostac obywatelstwo jak sie kupi nieruchomosc za ponad 160000Euro ;-)). Trzymaj sie cieplo.
    PS. Nam sie tu podoba (ku przerazeniu innych) i na razie nie mam z AU problemow bo jest tak jak sobie wyobrazalem. Narazka

    OdpowiedzUsuń
  8. Tez by mi się podobaly malenkie mieścinki w Algavre na emeryturę,nie ma to jak stara dobra,kochana Europa.A Prowansja,a Toskania?Cuda.Ale Australia też piękna i ma swoje dobre strony,tylko za daleko.Babcia

    OdpowiedzUsuń
  9. Tak się czasami zastanawiam czy ten cały płacz o "wogowej" Australii nie jest tego samego pokroju co płacz a "antysemickiej" Polsce...
    W zeszłym roku w BBC tuż przed Euro2012 BBC wyemitowało jak to Polacy nienawidzą innych nacji - i że kibice wrócą w trumnach (te trumny potem były słynne na demonstracjach kibiców z UK, którzy jednak wyjechali do Polski).

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Bądź człowiekiem i pisz co ci na sercu leży. Nie klnij, dyskryminuj i po prostu nie bądź człowiekiem.

Popularne posty