Wiosenne trelle

Pomału robi się wiosennie (czyli dużo kwitnie i nowe liście przybywają), śniegu nie było to nie ma się co topić i robić błota, cudownie jest.
Storczyk na naszym tarasie wejściowym.





I tak pewnego poranka usłyszałem za oknem ćwierkanie (czy jakby to nazwać?) i nagrałem to dla was, a co taki dobry byłem. Dźwięki trochę podobne do R2D2 (czyli mowa robotów) ale tak ptaszki tu trelują. Może transferują dane pomiędzy sobą, nigdy nie wiadomo ;-), jakie dziwy w Australii są.

Generalnie po wielu latach suszy przyszły dwa ostatnie bardzo mokre, zbiornik z wodą mamy znowu prawie pełne, czyli jesteśmy gotowi na kolejną susze ;-(. Mamy też odsalarnie wody morskiej, czyli takie Energo-żerne cudo, które będą spłacać jeszcze nasze dzieci, ale to decyzje podjęte nerwowo były przez partię socjalistyczną, to nie do końca ich wina, ale wydawać kasę potrafią. 

Wracając do ptaków, w latach suszy było ich bardzo bardzo mało, a teraz pojawiło się mnóstwo i są takie których jeszcze nawet nie widzieliśmy do tej pory, wyglądają jak wyglądają, ale dźwięki wydaja zgoła ciekawe. Teraz posłuchajcie sobie tego nagrania, ptaszek siedział, gdzieś w tych krzakach (to z czerwonymi kwiatkami to ponoć bush roses), podobne do róż faktycznie, ale szybko opada i robi nam dywan z kwiatów na wejściu do domu (kurcze czego narzekam,przecież to fajne ?).

Miłego słuchania z naszego grajdoła na końcu świata ;-)).


Komentarze

  1. Cos Ci z tym nagraniem nie wyszlo. Pokazuje sie tylko napis: "This video is private " I cisza.Nie ma ptaszkow.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ej cos mi w ustawieniach sie zle kliknelo, teraz powinno byc juz dobrze, dzieki za info. Ta nowoczesna technologia jest za nowoczesna, znaczy sie robie sie za przestarzaly ;-))

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajne. Ale nie ma to jak Raven zajeczy obrzydliwie nieopodal na suchej galezi o 5 rano, a czlowiek ma otwarte okno...;-) Proponuje nagraj Raveny, Kookaburry, Magpies no i ptaszka budzika-idiote pipipipipipipipi-pipipipipipipipi itd... Bedzie smiesznie;-) Uwielbiam ptaki w Australii, 90% z nich chce cie uszkodzic, a niektore zabic:-) I to chyba jedyna rzecz jaka tu lubie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to nie w temacie kolega bo kookaburry juz byly hehe. Raven jest trudny, bo zadko skrzeczy. Poza tym ptaki tu sa inne ale zeby zaraz zabijaly? Mnie tam tylko raz Magpie w dupe prawie wlecial ale to byl okres wychowywania malych i czyscilem chodnik pod drzewem z gniazdem, teraz to wiem i juz tak nie robie ;-)).
      BTW to po co tu jestes ? Ornitolog jakis czy co ?;_))

      Usuń
    2. Magpies wlasnie teraz maja male i juz atakuja.

      Usuń
  4. Bardzo fajny blog, duzo ciekawych informacji. Znalazlam mnostwo podobienstw pomiedzy nasza Irlandzka emigracja a wasza Australijska. Owszem nie musielismy walczyc o wizy, jednak i tutaj rzeczywistosc z jaka nam sie przyszlo zmierzyc miala kompletnie inny wymiar niz ten domowy. Pogoda mimo wszystko do pozazdroszczenia - prawdziwe lato jest rzadkim gosciem na zielonej wyspie.Zycze duzo zdrowia i przesylam serdeczne pozdrowienia. Kasia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Az sie zarumnienilem po czybki uszu tak komplement az z Irlandii, ho ho ;-)).
      Emigracja jest jak kromka chleba, trzeba ja zjesc aby zasmakowac, szkoda ze niektorzy sie przy tym dlawia, ale widocznie zly chleb jedli ;-).

      Usuń
    2. Racja, widocznie zly chleb wybrali albo go przezuc nie potrafili.A moze za szybko to chcieli zrobic.

      Usuń
    3. Wy Szanowni Panstwo to chyba ten chlebek z Vegemite jedliscie i Wam lekko zaszkodzilo bo bzdury pleciecie jak sie patrzy... Powodzenia w "krainie panadolu i jarzeniowek" Wam zycze. PS: tylko czesto odwiedzajcie Polske coby poziom intelektualny odpowiednio podtrzymac bo w Australii wsrod analfabetow to raczej niewykonalne..Good luck:)

      Usuń
    4. Dziękujemy za radę, nie skorzystam jednak i wole się analfabetyzować tutaj, szkoda na bilet lepiej kupić rejs po Pacyfiku ;-))

      Usuń
  5. Hej...

    A wiesz może jak to było z tymi protestami w Sydney ? ( żeby nie było nieporozumień, choć nie sądzę żeby były, dodam tylko że chodziło o muzułmanów i ten "straszny" filmik ).. Interesuje mnie to ponieważ marzy mi się Australia w perspektywie najbliższych lat, i chciałbym możliwie dobrze najpierw poznać "uwarunkowania" owego kontynentu-państwa :)
    Może mógłbym prosić, jeżeli jesteś zorientowany w temacie, o opisanie na blogu tego niechlubnego dla Australii wydarzenia ?

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. Jak zapewne zauwazyles jestemw Melbourne a my sie z Sydney nie lubimy ;-)). Ot jedno z uwarunkowan. Malo mnie to wzruszylo do momentu az sie dowiedzialem ze u nas tez ma byc jakis marsz muzulmanow. Juz mialem sie zabrac aby gosci troche laga przez leb wyrownac, ale stwierdzilem ze jednka nie dam innym sie wykazac ;-)). Napisze cos jak bedzie wzmianka w prasie.
    A powaznie to trudne zadanie z odleglosci poznac kraj, ja go nie znam choc tu siedze juz 6 lat. Tak mniedzy nami nie wiem czy warto tu przyjezdzac ? Wiekszosc jest rozczarowana, bo nie wiem czego w sumie oczekiwali. Ale marzyc warto.

    OdpowiedzUsuń
  7. A Ty Autorze w sumie czego oczekiwales po Australii? Moge sie dowiedziec? Pewnie nie masz odpowiedzi na to pytanie i wiem dlaczego. Skoro nie ma na to pytanie odpowiedzi to po co pytac innych...? Nieladnie.. Australia, jak spytasz kogokolwiek w Polsce jest przereklamowana zaklamanymi superlatywami i bullshitem z pieknych opowiesci o tym kraju stworzonych najczesciej przez Polakow, ktorzy w Australii byli jedynie turystycznie albo tylko palcem po mapie, ot co. "Australia to cudowny kraj z przewspanialymi ciagle usmiechnietymi ludzmi.." - to mozemy wyczytac i uslyszec jak popytamy w kraju oddalonym od Aus o kilkanascie tysiecy kilometrow.. I to wlasnie powoduje, ze wyjechales Ty, tysiace innych ludzi i kolejne rzesze szykuja sie do wylotu do tego "raju na ziemi" zwiedzione i wrecz oszukane przez gazety, internet i glupich ludzi co klapia dziobami bez umiaru (ubarwiajac to poprzez dorzucanie wlasnych zmyslonych opowiesci..) To cala wiedza o Australii w Polsce i z taka wiedza kazdy z nas zaczyna lub zaczynal przed wyjazdem. Ludzie wyjezdzaja do Australii po uslyszeniu steku klamstw od innych ludzi na temat tego kraju. Tymczasem rzeczywistosc jest zgola zupelnie inna bo Australia to kraj prymitywny i bardzo ciezki do zrozumienia (szczegolnie zachowanie Aussie) dla kogos kto przybywa np.z Polski. Australia jest wypelniona po brzegi roznej masci emigrantami szukajacymi latwiutkiego chlebka, przybywajacych tu na jak najlatwiejszych wizach (czyt.partnerskich za kase albo lodkami) i sciagajacych pozniej swoich starych schorowanych rodzicow tylko po to, zeby ten kraj utrzymywal ich na socjalu. Zycie normalnego emigranta w czasach obecnych to jeszcze inna bajka. Jest potwornie ciezko, niewyobrazalnie trudno pogodzic wszystko na raz co musimy pogodzic i jeszcze zarobic na ta cholerna szkole do ktorej musimy chodzic bo inaczej nie mozemy w Australii po prostu byc. To cholerna rozlaka z krajem, w ktorym wyroslismy, gdzie mamy rodziny, przyjaciol i swoje ukochane jedzenie. Nie zrozumie i nie doceni tego ten, kto tego nie przezyl. Australia to szkola zycia, sto razy ciezsza niz "ten okropny" pobyt w wojsku na dwuletniej sluzbie. Australia to potezny kopniak ponizej pasa gdy okazuje sie, ze to NIE JEST TO co slyszelismy w Polsce, to nie to co opowiadali roznej masci agenci, to absolutnie nie to co czytalismy w internecie...! Wpadamy w panike, depresje i obled jednoczesnie zapominajac PO CO TU PRZYJECHALISMY. Wiemy tylko,ze MUSIMY(!!) jutro znowu wstac o 6am bo trzeba isc na budowe albo do zmywania garow zeby wyrobic sie z czesnym bo inaczej kick-out, wiemy ze za 3,5mies konczy nam sie wiza studencka i znow MUSIMY(!!) zebrac cholerna sume na nowa szkole, oplate za kolejna wize i jeszcze ubezpieczenie na koniec bo jak nie to kick-out. Wiemy, ze sobota to nie jest tylko dzien watpliwego relaxu po przeharowanym tygodniu ale to tez dzien zaplaty slonej sumy (tygodniowo) za wynajem wstretnej nory zwanej mieszkaniem/pokojem. To jest to co wiemy, to jest to co MUSIMY(!) kontrolowac non stop i nie przegapic niczego bo inaczej... No wlasnie..wiadomo co.. Kazdy bledny ruch w Australii grozi wykopaniem z tego kraju i nikt z wladz nie bedzie sie nad Wami litowal bo w Australii takiego pojecia jak litosc nie znaja. Spoznienie jeden dzien z jakimis papierami to tyle samo jakbyscie sie spoznili miesiac. Wiele by opowiadac, wiele by pisac ale szkoda na to czasu i nerwow przede wszystkim. Zrozumie to tylko ten, kto to wszystko przeszedl. Nie zrozumie natomiast kazdy inny, chocby bardzo sie staral i chcial to pojac. Ile wiz do Australii tyle opinii na temat tego "raju na ziemi". Student bedzie klal ten obdzierajacy go ze skory kraj na czym swiat stoi, a sprytna paniusia, ktora zlapala w Australii chetnego do "ozenku" Pol-Aussie bedzie wychwalala ten kraj pod niebiosa (jak tam cudownie latwo i lekko jest). Jedno jest pewne-cokolwiek zlego by sie nie dzialo w swoim ojczystym kraju gdzie jest NASZE PRAWDZIWE ZYCIE, Australia nie jest warta tego by to zycie rujnowac i demolowac ale to zrozumie tylko ten .....

    OdpowiedzUsuń
  8. No ja to nie rozumiem bo sam tego nie przeszedlem ;-), czytalem inne informacje, nie sluchalem agentow, placilem na czas bo jesli jest termin to nalezy zaplacic, tak jak teraz mi placa na czas, za nore placilem raz na miesiac (zeby sie nie stresowac ;-)).
    Jednak głeboki komentarz, moj mozg zrzarty panadolem nie nie nadaza za nim jednak bo nie rozumiem o co chodzi z tymi oczekiwaniami (bo mam wiecej niz myslalem, ale tez nie o to mi chodzilo), i z tym nieladnie pytac innych ? Kto pyta nie bladzi nie ?
    Wlasnie o takie wpisy mi chodzilo wiec sie udalo ;-))).

    OdpowiedzUsuń
  9. Cytuje Twoje zdanie: "Wiekszosc jest rozczarowana, bo nie wiem czego w sumie oczekiwali. Ale marzyc warto."
    O to mi chodzilo. Pytasz sam siebie i rowniez innych, ktorzy emigrowali do Australii, a na to pytanie nie ma absolutnie odpowiedzi bedac w pozycji swiezo wyjezdzajacego z Polski emigranta (jako, ze mamy BLEDNE informacje o Australii i jedziemy tak naprawde w ciemno) Nie mow tylko,ze miales 100% info i wszystko to czego sie dowiedziales przed wyjazdem spelnilo sie w Australii bo absolutnie w to nie uwierze. Gdybys mial w Aus rodzine, kuzynow to OK, co innego.

    Zeby bylo jasne ja tez nie sluchalem agentow w Polsce, tez niedowierzalem w opowiesci czytane w necie itp.. ale do cholery trzeba przyjac jakas wersje jak sie wyjezdza, prawda? No wiec cokolwiek by czlowiek nie przypuszczal wyjezdzajac do tego "raju na ziemi" to po przybyciu tam okazuje sie, ze wszystko jest inaczej niz mialo byc (czytaj z niekorzyscia dla zdecydowanej wiekszosci przyjezdzajacych) jako ze Australia jest krajem bardzo nieprzyjaznym dla swiezo przybywajacych takich jak np. my, a to z racji tego,ze tak naprawde nikt tam nas nie chce, wg.nich nie wnosimy tam zadnego profitu, nie belkoczemy ich "jezykiem" i w ogole jestesmy 100lat za murzynami w stosunku do nich. Takie jest ich myslenie o nas,Polakach-to prawda,potwierdzone wiele razy. Tymczasem jest calkowicie odwrotnie bo technologicznie Polska jest wyzej niz Australia, Polacy potrafia sie podpisac i potrafia poprawnie czytac, a sporo Australijczykow nie. W Polsce jest biurokracja?-zacznij zyc w Australii to Cie zasypia papierami-oni wrecz uwielbiaja papiery,kochaja je magazynowac i przekladac setki razy. Tak wiem,sporo mozna teraz zrobic przez internet ale to NIE wszystko, to nie zalatwia Twoich wszystkich spraw. Nie bede wspominal o tematach wizowych bo nie chce aby mi sie wrzody w zoladku odezwaly. Gehenna, pieklo i cos najbardziej idiotycznego w swiecie przez co przeszedlem w swoim juz dosc ciekawym i pelnym doswiadczen zyciu... Absurd, absurd, absurd! Dla kogo sa te przepisy?(a tymczasem hordy Azjatow zawieraja w Aus lewe zwiazki dla wizy PR, tabuny refugees cumuja wlasnie u wybrzezy X-mas Island w poszukiwaniu socjalu na reszte zycia, a tak zwani 'uchodzcy' z krajow afrykanskich, obwieszeni zlotem (biedacy)maja sie doskonale rozmnazajac sie w Aus jak kroliczki (wszystko to po zeby dostac socjal,wiadomo), wieczorami lawiruja po centrum z piatka, szostka dzieci (a to jeszcze nie koniec reprodukcji..) I co Wy na to? Czy Australia jest sprawiedliwa?-NIE, czy Australia postepuje madrze?-NIE. Czy szczytem marzen Polaka emigranta jest otrzymac socjal na dzieci po 5-letnim piekielku? Wedlug mnie - NIE, ale moze wg. Ciebie tak.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No zycie nigdzie nie jest sprawiedliwe. Jak przyjezdzasz jako student tutaj to traktuja Cie jak studenta z buszu (na jakich glownie licza). Prawda ze socjal przyciaga wszystkich tu z biednych krajow, taki system jak go nie oceniam.
      W moim przypadku socjal nie byl moim marzeniem (bo choroba nie byla moim celem) z zawodem jaki tu mialem zarobki nigdy by mnie na niego nie kwalifikowaly, no chyba ze na dla zony coby na na kawe miala ;-).
      Duzo nienawisci w Tobie jest, nienawisc prowadzi na ciemna strone Mocy ;-)).

      Usuń
  10. Spokojnie... używając słowa "marzy" nie chciałem by ktoś odniósł wrażenie, że tak bardzo znienawidziłem swój ojczysty kraj ( a jest w tym trochę prawdy ) że uważam że Australia to tylko miód i nic więcej. Australia uwidziała mi się z kilku powodów. Jednym z pierwszych dzięki któremu się nią zainteresowałem był brak ZUSU :), i tak się zaczęło: indeks HDI -czołówka obok Norwegi i Szwajcarii, pkb na głowę mieszkańca - czołówka światowa, uczelnie australijskie ( niektóre oczywiście ) też łapią się w pierwszej dwudziestce ( gdzie jedna z dwóch najlepszych uczelni w Polsce do których uczęszczałem to 200-400 miejsce :( ). Polski i tego jak traktuje swoich obywateli mam już po dziurki w nosie, i nie mam zamiaru czekać 60 lat aż zrówna się poziomem ze średnią europejską ( nie mam tyle czasu niestety ). Nie trzyma mnie nic w kraju - nie mamy rodziny w zasadzie, więc na szczęście jeden z argumentów kolegi wyżej odpada ( ufff ;) ) - nie będzie za czym tęsknić, no chyba że za psimi ekskrementami na bruku w centrum miasta :) )
    Mój plan jest taki: za rok gdy moja partnerka skończy podyplomówkę - wyjedziemy do jakiegoś europejskiego kraju ( anglosaskiego lub germańskiego ) żeby pod szlifować język w warunkach natywnych. Ale docelowo mam ogromną ochotę na tą paskudną jak czytam wyżej Australię. Mam nadzieje że jednak będzie sympatycznie. Aha jeszcze odpowiedź na pytanie dlaczego nie chciałbym zostać w jednym z krajów europy: ponieważ tam zawsze będę obcy - a ja szukam kraju emigrantów gdzie co piąty obywatel urodził się poza jego granicami :)
    Zobaczymy co z tego wyjdzie...

    OdpowiedzUsuń
  11. Michal, prosze cie nie kieruj sie wskaznikami wyczytanymi w internecie jak i tez innymi slupkami lub wykresami pokazujacymi jak to Australia jest daleko przed calym swiatem bo to nie jest do konca prawda. Dlaczego mieszkajac w Polsce nie wierzymy w sondaze robione na temat Polski mowiac "ale panstwo chrzanicie bzdury", a nagle zaczynamy wierzyc bez cienia watpliwosci w australijskie slupki zobaczone gdzies w sieci..? Czyzby to bylo na zasadzie, ze trawa jest tam zielensza niz tu? Podejrzewam,ze tak. Pytasz w innym poscie o zamieszki w Sydney itp.. Tez nie warto sie tym sugerowac bo to nic nie znaczy i nie wnosi nic do twoich przygotowan do wyjazdu. Zreszta, nawet jakby muslimi wysadzili w powietrze polowe Sydney, a ty bys sie uparl to i tak bys wyjechal pomimo wszystko.. Tymczasem w Australii wszystko toczy sie po swojemu, ludzie sa bardzo niezdecydowani i nigdy nie wiedza czego tak naprawde chca. Po Australii mozesz spodziewac sie wszystkiego,takze nie ma sensu nastawiac sie na cos konkretnie bo sie grubo rozczarujesz po przyjezdzie.

    Chcialem ci powiedziec, ze ja tez nie sluchalem rad Polakow przebywajacych w Australii jak mi doradzali abym tu nie przyjezdzal bo bede zalowal.. I co? przyjechalem i zaluje bo Australia jest nudna i wiejska jak nie wiem co. Ludzie urodzeni tu maja tak inny poglad od naszego na kazdy najmniejszy nawet detal zycia codziennego,ze po pewnym czasie staje sie to okropnie meczace, a mix kulturowy to cos najgorszego co moze cie spotkac. Zobaczysz, nie bedziesz mogl sobie swobodnie pospacerowac chodnikiem w city albo po parku bo pod nogi ciagle wlaza zolci, czarni i muslimi ze swoimi ogromnymi rodzinami (maja po 4-7dzieci).Jak autor bloga gdzies napisal trzeba miec ogromna cierpliowsc do innych narodowosci i jest to swieta prawda bo jakikolowiek przypadkowy kontakt z nimi wytraca nas z rownowagi, tacy sa nierozgarnieci, powolni i uciazliwi. Wezmy chociazby przyklad na drogach, sa okropnymi kierowcami co doprowadza do szalu jak sie znajdziesz w swoim aucie gdzies obok nich. Trzeba uwazac na nich i na siebie. Zreszta, przyjedziesz, przezyjesz, zobaczysz jaki to miod. Moim prywatnym zdaniem w Australii nic a nic nie jest lepiej jak w Polsce w kazdej poszczegolnej kategorii zycia. Tak, zus tu nie istnieje, ale co z tego? Istnieja inne 10 x bardziej uciazliwe i niebezpieczne dla ciebie instytucje, ktore dadza ci popalic tak, ze zatesknisz za zusem i Polska. Australia to raj dla w/w nacji jako ze tam panuje okropna bida i brak normalnego zycia co powoduje, ze byle dziura z karaluchami(zwana w Australii apartamentem) jest dla nich palacem. Moze dla nich tak ale dla nas nie. Powtarzam, nie dla nas Polakow przyzwyczajonych do innych standardow zycia. Zeby ustawic sobie i stworzyc zycie podobne standardem do polskiego musimy miec w Australii mnostwo, mnostwo pieniedzy i jeszcze wiecej samozaparcia coby znalezc tu swoje miejsce, pobudowac polsko-podobny dom i urzadzic go w polskich standardach (co jest trudne z uwagi na porzadnie okrojona oferte materialow wykonczeniowych) Brakuje na to wszystko zdrowia i cierpliowsci naprawde. Po kilku latach spedzonych w Australii czlowiek zastanawia sie nad powrotem do ojczystego kraju gdzie zostawil doslownie wszystko co solidne i porzadne, dobre i smaczne, zaufane i przyjazne, pomocne i uczciwe, etc..etc.. Tu tego nie znajdziesz.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Osobiscie uwazam ze ZUSu nie da sie przebic ;-)). Nie ma potrzeby budowania tu domow jak w Polsce bo inny klimat jest (a w Darwin to nawet w ogole bez domu mozna sie obyc ;-)). Czysty zadbany dom z dobrym wyposazeniem nie jest poza zasiegiem pracujacej pary, jak sie wie gdzie i co kupic. Jemy tu tyle owocow i warzyw okragly rok, ze w Polsce nie marzylem nawet o tym. Dobry chlebek kupujemy (na zakwasie), albo sami sobie robimy, kielbaske krakowska i poledwiczke tez zazeramy i smiem twierdzic ze lepiej smakuje niz ta w Polsce bo ma mniej chemii (wiem co mowie bo jest takze technologiem zywnosc). Zaufanych i pomocnych Ozzich mamy w kolo ijak bylo ciezko to sami przyszli i pomogli bez pytania(sasiad kosi nam trawniki za darmo bo lubi kosic (oczywiscie swir z krainy Oz), nie odczulem, ze mnie tu nie chca, powiem nawet wiecej czuja sie zaszczyceni, ze porzucilem cywilizowna Europe dla ich zadupnej wiochy.
      Ale racja czyatnie statystyk nie jest pomocne, masz chlopie problem bo masz moje wypowiedzi i masz anonimowego, masz tez wlasny rozum, mam nadzieje ;-)).

      Usuń
    2. @Anonim
      Kurcze a napisz w jakim stanie żyjesz. Polska jest jedna i podział administracyjny wygląda ( wbrew podziałowi tyko słownemu na województwa ) tak co najwyżej: Warszawa i reszta polski
      Natomiast istnieją kraje takie jak BRD ( Bundesrepublik Deutschland ) gdzie mamy podział na landy, a życie i kultura od landu do landu się zmienia, USA ( tutaj już każdy sam potrafi odszyfrować skrót ;) ) gdzie mamy podział na stany i chyba każdy zna różnicę między Kalifornią a resztą stanów np. :) etc. Więc może (a raczej na pewno) i w Australii życie od Stanu do Stanu jest inne ( czytałem np na tym blogu komentarz że ponoś Perth jest 100 lat za murzynami... :) )
      Co do Zusu i innych maści paści polskich, to niestety nie przekonasz mnie że gdzie indziej może być gorzej ( no chyba że w Federacji Rosyjskiej )... miałem nieprzyjemność prowadzić działalność w Polsce, i nigdy więcej nie popełnię tego błędu. Choć obecnie chętnie bym takową założył z racji pracy jaką się zajmuję.

      Aha jeszcze mała dygresja: byłem 2 miesiące na małej wycieczce prze Ukrainę i Rosję (w stronę kaukazu), i bardzo zabolała mnie propaganda jaką Polacy są karmieni co do skoku cywilizacyjnego jaki nas spotkał, ponieważ takowego nie zauważyłem podczas przekraczania wschodniej granicy ( albo mi umknął ). Natomiast jest granica na której taki skok cywilizacyjny można zauważyć ( nie umyka ) i jest to granica zachodnia...
      Naprawdę ( może jestem w błędzie ) ciężko mi uwierzyć że gdzieś spodka mnie większe rozczarowanie życiem niż na polskiej "zielonej wyspie"

      Usuń
    3. Chlopie jak chcesz tu przyjechac to chwyc mape i popatrz gdzie lezy Melbourne (to takie zadanie domowe ;-)).

      Usuń
    4. Panie Eskimos wiem gdzie leży Melbourne, Perth, Canberra i wiele innych miast nie tylko położonych w Australii, a pytanie było do Anonimowego ponieważ nie wypowiedział się gdzie żyje i skąd pisze... !!! a ja chciałbym wiedzieć gdzie jest tak źle... proszę mnie nie obrażać.. !

      Usuń
    5. To byl zart, tamten gosc juz raczej tu nie mieszka (znaczy sie AU), przeciez byl totalnie rozczarowany. Na szczescie zyjemy we wmiare wolnym swiecie i mozna sie poruszac tu i tam i kazdy znajdzie swoje miejsce predzej czy pozniej. Michal jestes mlody, to przyjedz i pojedz do kazdego miasta po prostu, kazde jest naprawde inne i trudno komus cos doradzac, jeden lubi narty drugi plaze, a inny wszystko naraz.

      Usuń
    6. przepraszam za zamrożone poczucie humoru :)... generalnie Melbourne wydawało się być sympatycznie, no i klimat nie taki okrutny jak na północy ;) łatwiej się polakowi odnaleźć :)
      Cóż pożyjemy zobaczymy

      P.S. być może Anonim to propagandzista rządu RP ;)

      Usuń
    7. On mial sporo racji w tym co napisal, takie jest zycie na wizie studenckiej czesto. Zwlaszcza jak nie oplailes szkoly od razu calej to zarobienie na utrzymanie i szkole jest bardzo trudne. Tu jest kraj wyzysku, liczy sie kasa, aczkolwiek wydaje mi sie ze tez czlowiek (od czasu do czasu ;-0).
      Poza tym zycie jest zyciem raz na wozie raz pod wozem.

      Usuń
  12. Motywy kazdy ma swoje wlasne, co do planu jest ok, proponuje go usprawnic, (czyli do tego co napisalem w poradniku emigranta), poprcuj z rok dwa najlepiej jednak w kraju anglojezycznym skoro masz zamiar do takowego przyjechac, pracuj w zawodzie jaki to teraz poszukuja (a najlepiej w firmie ktora jest tu tez obecna, bo byc moze da sie przeniesc w ramach firmy). Przyjedz od razu na PR albo przynajmniej 457, abyc ni eczul sie jak niewolnik (patrz wpisy rozczarowanego). Powodzenia

    OdpowiedzUsuń
  13. ...dokładnie taki jest zamysł :) mój plan opiera się na wymaganiach wizowych jakie panują AU :) thx

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Bądź człowiekiem i pisz co ci na sercu leży. Nie klnij, dyskryminuj i po prostu nie bądź człowiekiem.

Popularne posty