Czy mozna zarobic na wakacjach w AU?

Australia odległy ląd pełen fascynujących widoków natury itd... Jednak przyjazd tutaj to spory wydatek. Polak potrafi i oto taka sobie historia sprytnej polskiej dziewczyny. (Nie będzie dla dorosłych jak niektórzy może podejrzewają ;-)).


Imiona i miejsca zostały zmienione aby zapewnić stosowną politykę prywatności, zdjęć też nie będzie.

Zosia pochodzi z małej miejscowości w południowej Polsce. Skończyła jakieś technikum ekonomiczne i ponieważ nie mogła znaleźć prac, rodzice zdecydowali wysłać ją do cioci w dalekiej AU. Niech sobie dziewczyna język podszkoli, świat zobaczy. Poskładali na bilet, ciocia powiedziała, że wyżywi wiec Zosia raźno do Melbourne przybyła.
Było miło i och i ach, ale po dwóch tygodniach ciocia powiedziała, że jednak Zosia powinna znaleźć sobie jakąś pracę i trochę "pomoc" w jej utrzymaniu. (Wiadomo z rodziną najlepiej na zdjęciu się wychodzi ;-)). Zosia zakręciła się w polskiej społeczności i ku uciesze swojej i właścicieli cukierni znalazła pracę. (Oczywiście na lewo, ponieważ na wizie turystycznej nie można pracować), ale kasa niezła jak dla samotnej dziewczyny więc się zgodziła. Właściciele się także cieszą bo taniego i dobrego pracownika znaleźli.
Po pół roku wróciła do Polski (trochę niechętnie, ale co było robić, wiza się kończyła). Powiedziała właścicielom cukierni, że zamierza tu wrócić jak nie znajdzie pracy w pół roku w Polsce. Zobaczymy.

Jak jej to wyszło finansowo? Pracowała za 16AUD na godzinę, 9 godzin dziennie, pięć dni w tygodniu sprzedając ciastka i kawę. Czyli na tydzień miała 720AUD. Oddawała cioci 150AUD na swoje utrzymanie, zostawało jej więc 570 na rękę ;-). Miesięcznie dawało to prawie 2500AUD, przez 6 miesięcy uzbierała więc ponad 15000AUD. Trochę wydała na różne "atrakcje" i ciuchy, no wiadomo dziewczyna, przywiozła do domu 12000AUD (oczywiście w walizce, było trochę strachu).
Poszli do kantoru i dostali.... ponad 40000PLN. Rodzice nie widzieli takiej kasy na raz w swoim życiu. Kupiła sobie Opla corsa (trzy latka) i nadal ma odłożone na następny bilet do AU i mały remont domu rodziców.

Szuka pracy w swojej okolicy, jest jednak trochę kiepsko, nie poddaje się jednak wie, że cukiernia w AU ma ciągle pracę dla niej.

A życie sobie płynie..... Zosia nie soli potraw i nie kupuje solonych produktów, bo trochę się przestraszyła, że może sól jest szkodliwa, jakaś dziwna afera wybuchła ;-)).


A my mamy marzec (ponoć jest to najpiękniejszy miesiąc w Melbourne), chyba jednak nie w tym roku, pogoda jest bardziej jak poniżej.




Komentarze

  1. Fajnie takie historie brzmia, zdarzaja sie, nasi rodacy w USA tez tak zyja latami, i dorobili sie w USa niezlej kasy, no coz, ale australijska policja podobno robi naloty, a wtedy nie ma zmiluj sie, deportacja i generalnie dozywotni wjazd do Australii, dobrze ze Zosi sie trafiala sie jakas kontrola ani wypadek, ze by musiala ze szpitala skorzystac. Znalem w Sydney Polaka co przyjechal do Oz prawie 20 lat temu jako turysta i zostal, zalozyl jakis biznesik budowlany, i nawet mu to bardzo dobrze szlo, kasa znakomita bo byl dobry w tym fachu i przez lata wyrobil sobie kontakty. Raz mial wypadek na budowie, no i potem jak wydobrzal uciekl ze szpitala. O innym slyszalem ze wpadl przypadkiem, dobry byl budowlaniec, przyjechal na wize studencka i zostal nielegalnie na wiele lat, kase mial niezla z prac budowlanych, a podpadl policji za jakis drobiazg, tak przy okazji wyszlo ze jego studencka wiza juz dawno temu skonczyla waznosc i przebywa nielegalnie, no i odeslali go do Polski migiem.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak widzisz Zosia byla bardziej sprytna i nie podjela pracy w budowlance ;-). Oczywiscie moze ulec wypadkowi jak np. poparzyc sie para z ekspresu do kawy, upuscic noz na noge itd. W kawiarniach i restauracjach pracuja glowie na czarno studenci i turysci, taki biznes, rzad przymyka na to oko bo jest silne lobby restauratorow w parlamencie ;-)).

    OdpowiedzUsuń
  3. hm, ciekawa informacja o tym lobby restauratorów. Tylko w gastronomii da się tak, czy gdzie indziej tez? Na własną odpowiedzialność, oczywiście:)

    A a propos pogody w marcu - jak dla mnie była boska, choć rzeczywiście miałam za mało ciepłych ciuchów ze sobą. Byłam w Melbourne od 8 marca do samego końca. Moomba była rewelacyjna! Bałam się australijskiego wiatru, ale okazał się znośny całkiem. A legendarna zmienność australijskiej pogody dla mnie jest zaletą, ogromna zaletą :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest lobby budowlane, hydrauliczne, elektryczne i samochodowe i pewnie te od wyscigow konnych itd. Wszedzie gdzie jest sila organizacji. No marzec w tym roku byl slaby ale imprezy jak zwykle fajne i oto chodzi.

      Usuń

Prześlij komentarz

Bądź człowiekiem i pisz co ci na sercu leży. Nie klnij, dyskryminuj i po prostu nie bądź człowiekiem.

Popularne posty