Troche filozofii ekonomicznej

   Jak tu przyjechaliśmy to na początek przeliczaliśmy wszystko na złotówki. Trochę człowiek dostawał świra jak za chleb przyszło płacić po 6-8PLN. Po pewnym czasie coby nie zwariować, zrobiliśmy przelicznik 1 do 1. I od razu zrobiło się raźniej. Paliwo po 1.2PLN (AUD), chlebek 2-4PLN (AUD), mleko po 1PLN(AUD)/litr, ser Edam po 20PLN(AUD) za kg, to się dało żyć. I okazuje się, ze tak jest do teraz, zwłaszcza jak zaczęliśmy pracować i zarabiać nawet nie za duże pieniądze,no ale tutejsze dolary wow.
    Teraz patrze sobie na ogłoszenie i np taki Ford Focus (2litry, auto, klimatyzacja itd., jest za 22500AUD (czyli naszych PLN) to życie w Polsce byłoby piękne. A tak jest piękne tutaj ehhh. No nie ma tak lekko teraz paliwo zaczyna być bo 1.5AUD (czyli PLN i jest to już drogo).

    Pewnie trochę zamieszałem, ale tak powinno być jeśli porównam jakość pracy w Polsce i tu. Spędziłem czas w fabrykach i biurach (tam i tu), powiem szczerze nie ma wielkiej różnicy oprócz tego, że ludzie nieraz bardziej mili (udają oczywiście ale..),może trochę lepiej zorganizowane (choć to dyskusyjne). Tak więc powinniśmy w Polsce albo zarabiać więcej albo kurs powinien być inny. Bo tzw. parytet to ten słynny hamburger jak mu tam Big Mac, a powinno być np. praca przeniesienia jednego kilograma na odległość powiedzmy 100m. Wg praw fizyki czy tu czy w EU czy w USA praca ta byłaby ta sama. Ale bankiery fizykę omijają i tworzą te nierówność.

    Jednakże chyba już wysiadło mi myślenie ekonomiczne jeśli wypisuje takie dyrdymały  ooo .

Komentarze

Popularne posty